wtorek, 19 sierpnia 2014

Prawda dziewiąta.

*Julka*
Zdezorientowana odsunęłam się na bok, przepuszczając Go w drzwiach. Z niedowierzaniem zatrzasnęłam za Sobą, drzwi podążając tuż za Nim. Pokręciłam głową, krzyżując swoje ręce na piersiach. Spoglądałam na Niego pytającym spojrzeniem, jednak On uciekał wzrokiem.
-Co ty tutaj robisz?-spytałam, zajmując miejsce obok Niego
Spoglądał na Mnie z troską, opuszkami palców gładząc moje policzki. Nie potrafiłam się na Niego gniewać. Nie potrafiłam, aczkolwiek bardzo tego pragnęłam.
-Sebastian…spytałam o coś-rzuciłam, mrużąc łagodni brwi
Spoglądałam na Niego z obrazą. Powtarzałam Mu, jednak z Nim jak grochem o ścianę. Nie posłuchał, albo przynajmniej udawał, że słucha, jednak potem i tak postępował według własnych przekonań.
-Musiałem. Przeprasza, nie denerwuj się…lepiej powiedz Mi, jak się czuje Oli-zaczyna, a do moich uszu dociera dźwięk lejącej się wody
Z niedowierzaniem spoglądałam na każde z jego poczynań, kręcąc z dezaprobatą głową.
-A co z sezonem? Konkursami? Przecież mówiłam Ci, że nie możesz tego odstawiać na baczne tory. Skoki to coś , co kochasz…dlaczego z tego rezygnujesz?-spytałam, stając z Nim twarzą w twarz
Spoglądałam wprost w Jego oczy. Oczy, w których dostrzegałam troskę, zmartwienie i miłość. Poczułam mocne ukłucie. Odwróciłam swoją głowę, wymijając Go.
Zajęłam swoje miejsce na kanapie. Nie długo musiałam czekać na blondyna. Nieobecnym spojrzeniem błądziłam po Jego twarzy. Przełknęłam głośno ślinę, a jej dźwięk echem roznosił się po mojej głowie.
-Co z małym?-spytał ponownie, a Ty bierzesz kilka głębszych oddechów
Spoglądasz prosto w Jego oczy.
-Wszystko w porządku. Okazało się, że to nie jest nic poważnego. Śpi na górze.- odpowiedziałam, zagryzając wargę
Skinął głową, podnosząc się z miejsca.
-Sebastian…-zaczęłam, łapiąc Go za ramię-…proszę porozmawiajmy-dodałam, a On skinął głowa, zajmując po chwili miejsce obok mnie
Przez dłuższą chwilę trwałam w ciszy. Nie potrafiłam się w sobie zebrać. Nie potrafiłam odnaleźć idealnych słów. Słów, które po prostu nie istniały.
-Przepraszam…-wyszeptałam po chwili, spoglądając na Niego zaszklonym spojrzeniem-Przepraszam, ale Ja tak nie potrafię. Wiem, że zadał Mi ogromny ból, ale miłość do Niego nie pozwala Mi funkcjonować-wyznałam, a On przytaknął głową, spuszczając wzrok
Spoglądałam na Niego ze smutkiem i zaskoczeniem. Bolało Mnie to, że przez Mnie cierpi. Że cierpi przez Mnie osoba, która nie powinna nigdy zaznać tego uczucia.
-Chcesz odejść , tak?-spytał, a Ja bezwładnie skinęłam głową- Dobrze. Zgadzam się. Jeśli to ma doprowadzić do twojego szczęścia…-szepnął
Pokręciłam ze łzami głową. Kochałam Go. Kochałam Go, jednak nie wystarczająco mocno, by zabiło to we mnie miłość do Kamila. Jak widać Sebastian był moją pierwszą miłością, ale to Kamil był ta prawdziwą.
-Przepraszam. Mam nadzieje, że znajdziesz kobietę, która da Ci to, czego Ja nie potrafiłam Ci dać-wyszeptałam, zaciskając w mocnym uścisku nasze dłonie
Poczułam jak po moim policzku spływają łzy. Ten moment należało do tych najtrudniejszych. Pocałowałam Go w policzek.
-Jeszcze raz …przepraszam-powiedziałam, zsuwając ze swojego serdecznego palca, złota obrączkę
Odłożyłam Ją z głuchym dźwiękiem na szklany stoliczek. Uniosłam się łagodnie ku górze, wilgną dłonią ocierając swoje spodnie. Kierowałam się przed Siebie.

*Sebastian*
Pustym wzrokiem wpatrywałem się w obrączkę, na które były wygrawerowane nasze imiona. Data, która powinna wzbudzać radość, a w obecnej chwili wzbudza tylko zbędny ból.
Uniosłem się z miejsca. Skierowałem swoje kroki w stronę domowego barku. Skoki traciły dla mnie sens, a w obecnej chwili w swoim życiu również nie potrafię go dostrzec. Przekręciłem kluczyk, sięgając po jedne ze swoich ulubionych trunków. Jego brązową cieczą wypełniłem jedną z szklanek, zatapiając po chwili w Niej swoje usta. Skrzywiłem się nieznacznie, odsuwając naczynie od swoich ust. Ułożyłem ją na blacie, zatrzaskując drzwiczki.
Spojrzałem pustym wzrokiem na schody. Po woli zaczynałem kierować się w ich stronę. Bez problemu przemierzyłem każdy ze stopni. Widocznie wypity alkohol , nie potrafił wpłynąć na stan mojej równowagi. Oparłem się o framugę jednych z drzwi, pustym wzrokiem wpatrując się w poczynania Juli. Pustym, nieobecnym spojrzeniem, wpatrywałem się w ubrania, które lądowały bezwładnie na dnie walizki.
Po chwili Julka stanęła obok Mnie. Jej spojrzenie znów świdrowało moje ciało. Odsuwam się Jej z drogi, ale Ona , ani drgnie.
-Mam nadzieje, że będziesz szczęśliwy-wyszeptała, całując mnie w policzek
Stałem tam. Wciąż. Nie potrafiłem wydusić z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Nie potrafiłem nawet pójść za Nią. Widziałem Oliviera, który malutkimi stópkami podąża za Nią. Był zbyt zaspany, by mnie dostrzegł. Spoglądałem na Nich ze szczytu schodów. Przymknąłem powieki, wsłuchując się w głuchy dźwięk, zatrzaskujących się drzwi.
Twoje małżeństwo właśnie się skończyło, Sebastian. Ale czy ono w ogóle istniało?
Wróciłem do salonu. Sięgnąłem do barku, wyciągając znajomą Mi butelkę. Zaciskałem Ją z całej siły w swoich dłoniach, opadając bezwładnie na skórzaną kanapę.
Jeden kieliszek. Drugi kieliszek. Po woli traciłem rachubę i świadomość.
Pukanie do drzwi. Nagłe i rytmiczne , uderzanie o ich zewnętrzną część. Wybełkotałem coś bez jakiego sensu, kierując się chwiejnym krokiem w ich stronę. Otworzyłem je, z ironicznym uśmiechem prychając. Wróciłem na swoje miejsce, lokując swoje spojrzenie w brązowym trunku, który wypełniał przeźroczystą szklankę.
-Jest Julia?-spytał, a Ja spojrzałem na Niego jak na idiotę, unosząc naczynie łagodnie do góry
-Za zdrowie Juli, która poszukuje swojego Romea, którym bynajmniej nie jestem Ja-rzuciłem, upijając całą zawartość alkoholu
Skrzywiłem się nieznacznie, kręcąc głową z niezrozumiałymi jękami.
-Gdzie Oni są?-ponowił swoje pytanie, a Ja spojrzałem na Niego jak na idiotę
-Ooo widzę, że już wiesz o swoim synku. Przepraszam…raczej Moim. To ja Go wychowywałem. To Ja przez dwa lata byłem dla niego ojcem. Kierowałem funkcją , którą Ty powinieneś kierować, Kamilu-rzuciłem  z przekąsem , celując w Jego kierunku palcem

*Kamil*
Poczułem ból. Jego słowa zadawały mi potworny ból. Cios, z którego trudem podnosiłem się do góry.
-Może i tak…jestem Ci za to wdzięczny, ale gdybym wtedy nie stracił pamięci..-zacząłem, zajmując miejsce obok niego
-Ten kto chcesz szuka sposobu, ten kto nie chcesz szuka powodu-wyznał, upijając łyk alkoholu
Wyrywałem z Jego rąk szklankę. Nie potrafiłem patrzeć na to , jak ktoś zatraca się w nałogu. Nałogu, któremu w późniejszym czasie tak trudno sprostać.
-Wal się-rzucił, opadając bezwładnie na kanapę
Wróciłem do Niego , odstawiając szklankę na segment.
-Gdzie jest Julia?-spytałem, łagodnie uderzając Go w ramię
Jego źrenice znów się poszerzył, a nich dostrzegałem coraz więcej nienawiści.
-Nie wiem. Wyszła. Wzięła Oliviera i wyszła. Zostawiła Mi tylko to-odpowiedział, rzucając w moja stronę mały przedmiot
Z niedowierzaniem spoglądałem na złotą obrączkę. Z niedowierzaniem spoglądałem raz na nią, a raz na Niego. Włoch coraz bardziej pogrążał się we śnie. Zacisnąłem swoją dłoń, a na moich ustach pojawił się uśmiech. Odłożyłem biżuterię na stolik, biorąc do ręki leżącą na nim ramkę ze zdjęciem. Zdjęciem Julki jeszcze z okresu ciąży. Jej brzuszek, w którym mieszkał Nasz synek. Opuszkami palców błądziłem po Jej uśmiechu.
Odłożyłem ramkę na miejsce, opuszczając pośpiesznie posesję. Z uśmiechem spojrzałem w Niebo.
-Dziękuję-wyszeptałem, kierując się w stronę hotelu


Od autorki:
Mamy dziewiątkę. Jeszcze tylko sześć, a może raczej aż sześć rozdziałów, epilog i koniec. Mimo , iż przeżywałam swoje wzloty i upadki, to jednak bardzo smutno Mi z powodów końca, ale czuję, że nic ciekawszego nie wymyślę na dalszą część tej historii. Mam nadzieje, że Wam się podoba. 
Kocham Was ! <3 Do następnego ;* Pozdrawiam cieplutko! :)
Zapraszam również tutaj : Paryskie Uczucie
Opowiadanie, które może po części zniweluje smutek po zakończeni Pustej Obietnicy :)

4 komentarze:

  1. Julka podjęła decyzję- chyba najlepszą dla niej i dla małego w zaistniałej sytuacji. Odeszła od Sebastiana, choć na pewno było to dla niej trudne. Przecież byli małżeństwem, a on był tatą dla małego od samego początku...Ale prawdziwe i mądre jest to zdanie- może i Sebastian był jej pierwszą miłością, ale to Kamil był tą prawdziwą...
    Nie ma się co dziwić Sebastianowi, że jest rozżalony i smutny, bo przecież był z nią, kochał ją i małego, ale pozwolił jej odejść. Zrozumiał, że tak będzie lepiej...
    A Kamil? Będzie walczył.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Julka postanowiła wrócić do Kamila.
    Olivier będzie miał przy sobie ojca, a i ona będzie szczęśliwa :)
    Mam nadzieję, że Sebastian wybaczy jej to. W końcu to fajny chłopak, na pewno znajdzie dziewczynę :)
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to przepiękne *-*
    Z jednej stroni cudownie, że Julka chce wrócić do Kamila, lecz z drugiej szkoda Sebastiana.
    Mam nadzieję, że znajdzie sobie kobietę, którą pokocha tak samo jak Julię.
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo szkoda mi Sebastiana, choć przecież chciałabym szczęścia dla Julki i Kamila. Ale zawsze przykre jest, kiedy to szczęście budowane jest czyimś kosztem. A w tym przypadku po prostu inaczej się nie da.

    OdpowiedzUsuń