sobota, 9 sierpnia 2014

Prawda siódma.

*Sebastian*
-Idiota! Czy Ty jesteś świadomy tego co zrobiłeś?-spytałem, odpychając swojego przyjaciela na hotelowe łóżko
Nie potrafiłem powstrzymać swoje złości. Narastającej frustracji.
-Zaufałem Ci. Julia Ci zaufała!-krzyknąłem, nerwowo poruszając się na naszym pokoju
Spoglądałem na niego z nienawiścią. Zaufałem Mu, a on tak po prostu wszystko Mu wyjawił. Julka prosiła mnie o dyskrecje.
Prychnąłem, spoglądając wzrokiem na topiące się we śnie Kussamo. Już dawno powinniśmy spać. Już od dawno powinniśmy tonąć w ramionach morfeusza.  
-Przepraszam. Naprawdę jest mi przykro, ale Piotrek mnie podszedł. Przepraszam. Wybacz Mi…-odpowiedział
Spoglądałem na Niego z niedowierzaniem. On chyba naprawdę nie był świadomy tego, co teraz może stać się z moim życiem. Julki życiem.
Pośpiesznie zabierałem swoja kurtkę, na nogi założyłem buty. Opuściłem hotelowy pokój, nie zważając się na roznoszące się za mnę krzyki. Zbiegłem po schodach, opuszczając gmach budynku.
Odnalazłem na dnie swojej kieszeni telefon, drżącą dłonią wykręcając dobrze znany mi numer.
-Halo..-usłyszałem zaspany głos Julki
Zmarszczyłem łagodnie brwi, odstawiając komórkę od swojego ucha. Fakt. Na swoim wyświetlaczu dostrzegłem późną godzinne nocną.  
-Wszystko w porządku…?-spytałem, nerwowo zagryzając wargę
Na białym puchu idealnie odciskały się moje podeszwy, które stawały się poszlaka w moich poszukiwaniach. Odszedłem na znaczną odległość, zajmując miejsce na jednej z ławeczek.
-Nic nie jest w porządku -usłyszałem Jej łamiący się głos
Zadrżałem. Nie z zimna, a z obawy. Bałem się. Bałem się, że Ją stracę, Ich stracę. Moja dłoń mimowolnie zacisnęła się w pięść.
Ciche westchnięcie i szloch wybudził mnie z zamyślenia.
-Julka…-wyszeptałem, czekając na Jej reakcję
-Oli jest w szpitalu! Na szczęście już wszystko w porządku…,ale…,ale Kamil tutaj jest!
Wziąłem kilka głębszych oddechów, starając się ułożyć w swoich myślach idealny monolog. Jak na złość nie potrafiłem z siebie nic wydusić.
-Przepraszam…-wyszeptałem
-Za co?-spytała, a Ja pokręciłem głową, przecierając lodowatą dłonią , twarz
-To wszystko prze Mnie. Ja nie wiedziałem, że on ma taki niewyparzony język. Uważałem Go za swojego przyjaciela.-wyznałem, a Ona już całkowicie się rozkleiła
Poczułem ukłucie w sercu. Mocny przeszywający, ból. Nigdy nie chciałem, aby przez mnie płakała. Nigdy nie chciałem, aby cierpiała. A teraz? Wszystko stało się moją winą.
-Julka…-zacząłem-Może lepiej będzie jeśli Ja do Was wrócę. Nie możecie teraz być sami-dodałem, nerwowo przemieszczając się po powierzchni pobliskiego parku
-Nie-zaprzeczyła-Nie możesz przez nas tracić kolejnego sezonu. Nie zgadzam się na to.-dodała, a ja skinąłem bezwładnie głową
-Dobrze. Odezwie się do was jutro. Spokojnej nocy-wyszeptałem, a po cichym słowie dobranoc , nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
Trwałem w swojej pozycji przez dłuższą chwilę. Mój oddech stawała się coraz cięższy. Blady obłoczek unosił się wokół moich ust.
Moje dłonie mimowolnie zaciskały się wokół telefonu. Strach paraliżował moje ciało.
-Nie chcę was stracić…nie mogę-wyszeptałem, ukrywając swoja twarz w dłoniach

*Julka*

Odrzuciłam swój telefon spowrotem do torebki.
Przeciągnęłam się, dłonią przeczesując swoje włosy. Zaspanym wzrokiem spoglądałam na śpiącą twarzyczkę swojego synka. Opuszkami palców przejechałam wzdłuż jego policzków. Na szczęście gorączka ustępowałam. Uśmiechnąłem się blado, układając swoja głowę spowrotem na oparciu krzesła. Byłam wykończona, ale nie mogłam zostawić Go samego. Był jeszcze taki malutki.
Sen nie przychodził. Pustym wzrokiem błądziłam po szpitalnej Sali, w której zaczynało pojawiać się coraz więcej światła. Dzień. Kolejne dwadzieścia cztery godziny do przeżycia.
-Mamusiu…-usłyszałam niewyraźny głos Oliveira
Niczym oparzona uniosłam się ze swojego miejsca.
-Jestem przy Tobie , skarbie-wyszeptałam, całując go w czubek głowy
Chłopczyk uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Dostrzegłam na Jego ustach coraz więcej siły. Siły, której w ostatnich dniach nie potrafiłam dostrzec.
O godzinie dziewiątej pojawili się lekarze, którzy stwierdzili, że mały w szybkim tępię wraca do siebie i już jutro będzie mógł opuścić szpital.
-Dziękuję-wyznałam w kierunku mężczyzny
-Nie ma mi pani za co dziękować-odpowiedział z uśmiechem-Taka już moja praca.-dodał, opuszczając pomieszczenie
-Widzisz kochanie, jutro wrócimy już do domku-wyszeptałam, gładząc go po włoskach

*Następnego dnia*
-Mamy już wszystko?-spytałam z uśmiechem kucając przed małym, który ochoczo skinął głową- Więc możemy ruszać!-dodałam, pomagając mu zeskoczyć ze szpitalnego łóżka
Przewiesiłam przez swoje ramię torbę, kierując się na równi ze swoim synkiem, który każdego pacjenta, lekarza i pielęgniarki obdarowywał szeroki, dziecięcym uśmiechem.
Sama również nie potrafiłam powstrzymać tego gestu. Mój synek był po porostu kochany. Opuściliśmy budynek szpitala, równie podobnych nastrojach. Szkoda, że równie szybko się one ulotniły.
Z niedowierzaniem spoglądałam na znajomą sylwetkę. Kręciłam głową, pośpiesznie ruszając przed siebie. Miałam nadzieje. Miałam tą cholerną nadzieje, na to, że nas nie zauważy.
-Julka…-usłyszałam za sobą
A jednak…nadzieja matką głupich.

Od autorki:
Trudno jest się wbić w temat zimowy...temat skoków narciarskich kiedy żyje się całkowicie innymi emocjiami, a do tego pora roku za oknem jest całkowicie inna..., ale mamy coś. Siódmą prawdę podobno. Mam nadzieje, że się Wam spodoba :)
Zapraszam również na inne moje opowiadania :)
Pozdrawiam ;*

5 komentarzy:

  1. Jak to dobrze, że Oli jest już zdrowy!
    Widzę, że Kamil nie daję za wygraną. Cóż skoro kocha Julkę to niech o nią walczy!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To dobrze, że Kamil o nich walczy. Wszyscy zasługują na szczęście, a Julka pomimo tego, że może liczyć na Sebastiana, nie czuje się przy nim szczęśliwa.. To Kamil jest jej jedyną miłością oprócz Oliwiera.

    Weny, pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :3
    Kamil nie poddawaj się i walcz.
    Julka przecież jego kocha.
    Może i Sebastian był jej pierwszą miłością, ale prawdziwą był Kamil.
    Oby byli razem. Fajnie, że Oliemu się polepszyło :)
    Pozdrawiam i weny :*
    Czekam na Ciebie na Macie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A co ja dopiero mam powiedzieć jak ja gdzieś na manowcach i Turnieju Czterech Skoczni jestem ? Rozumiem Cię. Julka będzie miała ciężki wybór, oj ciężki. Z jednej strony Kamil, który na pewno nie odpuści no i Sebastian będzie walczył o ich szczęście.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Całe szczęście, że mały już wyszedł ze szpitala :) Przynajmniej ten problem zniknął Julce z głowy. Chociaż tyle. Ale przecież to nie koniec. Ewidentnie widać, że Kamil nie będzie się poddawał tylko dalej będzie walczył o odzyskanie jej i synka. O odzyskanie swojej rodziny...
    A Sebastian? Czy on również będzie walczył- ale o ich zatrzymanie? Czy może pozwoli Julce ułożyć sobie życie z Kamilem? Tyle pytań bez odpowiedzi!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń