sobota, 22 lutego 2014

Obietnica szósta.

Pokręciłam przecząco głową, nie potrafiąc powstrzymać kącików  ust, które wciąż znajdywały się na dość dużej wysokości. Widok mojej siostry, która niczym tornado , penetrowała każdy z butików znajdujących się w centrum handlowym ,działała na mnie niemal tak samo jak najlepsza z komedii.
-Majka! Proszę cię! Dziewczyno zwolnij!-krzyknęłam za nią, kiedy po raz kolejny zniknęła z pola mojego widzenia-Co za dziecko-wyszeptałam
Przyspieszyłam krok, chcąc jak najszybciej dostać się do dwunastolatki. Nie zważałam na nic. Moim celem była niewysoka brunetka, która właśnie radośnie przemierzała kolejną część sklepu.
Nagle poczułam jak do czegoś, a raczej do kogoś mocno dobijam. Siła uderzenia była dość silna, wywołując tym samym , coraz krótszy dystans po między moim ciałem, a podłogą. Zacisnęłam mocno powieki oczekując na dość nie przyjemne spotkanie.
Ze zdziwieniem podniosłam jedną powiekę, dokładnie lustrując wszystko dookoła. To był mój błąd. Blask niebieskich tęczówek, które stanęły na drodze mojego wzroku, pozbawiły mnie wszystkiego. Poczułam jak wszystko wokół mnie znika i pozostajemy tylko my. Po woli błądzę wzrokiem po twarzy mężczyzny. Uśmiech jaki wkradła się na jego usta, wywołuję przyjemne uczucie w moim brzuchu. Odwzajemniam go, do końca nie świadoma swojej reakcji.
Po chwili wszystko pękło niczym bańka mydlana. Kobiecy glos, który od samego początku jest znienawidzony przez moje serce. Z niechęcią powracam do rzeczywistości, wyswobadzając się tym samym z  ramion skoczka. Poprawiłam swoje ubrania, przybierając tym samym na twarz uśmiech, a może raczej coś co powinno go przypominać.  
-Dziękuję-wyszeptałam po chwili otrząśnięcia się z zaistniałej sytuacji
Czułam na sobie badawczy wzrok blondynki. Przeniosłam wzrok na Kamila, uśmiechając się blado. W środku poczułam jak coś rozrywa się na pół, zadając mi tym samym mentalny ból. Mój wzrok spoczywał na twarzy bruneta. Widziałam w jego oczach…smutek?! Zaskoczona tym widokiem , postanawiłam odezwać się po raz kolejny, przerywając tym samym ciszę, która z każdą kolejną chwilą stawała się coraz bardziej uciążliwa. Jednak ktoś mnie uprzedził.
-Wy się znacie?-spytała , przenosząc tym samym wzrok ze mnie na swojego męża, który nie czekając na nic przytaknął głową -Skąd?-dodała
-To długa historia-wyjaśniłam, kiwając łagodnie głową, kątem oka wciąż przyglądałam się Kamilowi-… a ja niestety się spieszę…-dodałam, mając ogromną ochotę znalezienia mojej siostry i jak najszybszego powrotu do domu
-Rozumiem. My też się spieszymy…Boże…przepraszam nawet się nie przedstawiłam-zaśmiała się , wyciągając w moim kierunku swoją dłoń-Ewa jestem-dodała
Przez dłuższą chwilę nie wiedziałam co zrobić. Z uśmiechem uścisnęłam drobną dłoń Ewy.
-Miło mi…Julka jestem-wyznałam z bladym uśmiechem
Czułam, jak z każdą kolejną chwilą cała ta sytuacja pozbawią mnie wszelkiego humoru, jakim procentowała u mnie dość dziwna postawa mojej siostry. Właśnie!!! SIOSTR!!
-Przepraszam. Naprawdę muszę już iść-powiedziałam, nerwowo rozglądając się wokół siebie-Miło było poznać.-dodałam-Do zobaczenia
Przyspieszonym krokiem ruszyłam przed siebie. Moje nogi stawały się coraz bardziej wiotkie, utrudniając mi tym samym dalszą część mojej drogi. Nie mogłam na ich oczach , dać po sobie poznać, jak bardzo podziało na mnie to spotkanie.
-Julka! No tutaj jesteś ! Siostra ja to już pół  centrum zdążyłam oblecieć, a ciebie nie ma!-wyznała zdyszana zajmując miejsce na ławeczce nieopodal fontanny
Puściłam jej słowa mimo uszu. Nie czułam już nawet złości. Zajęłam miejsce obok niej, bezradnie ukrywając swoją twarz w dłoniach. Zamknęłam oczy, pragnąc chociaż na chwilę zapomnieć o sytuacji sprzed chwili o nowej znajomości i…o nim. Ostatnie słowa wypowiedziałam z wielkim bóle. Mimo iż tylko w myślach, ale jednak zadawały mi potworny ból. Tak na prawdę chciałam spędzać w towarzystwie Kamila, każdą wolną chwilę.
Ale na tym kończyło się wszystko. Na pragnieniach. Nie mogłam zrobić nic. W obecnej sytuacji byłam na straconej pozycji, a jednak do moich myśli powrócił ulubiony cytat mojej siostry „Póki walczysz jesteś zwycięzcą.”
-Wszystko w porządku?-usłyszałam cichy szept, a jej ciepła dłoń gładziła moje plecy
Bałam się podnieść na nią swój wzrok. Mimo swojego młodego wieku znała mnie jak nikt. Potrafiła dostrzec różnice między uśmiechem wywołany poprzez radość, a uśmiechem wymuszonym przez sytuację. Westchnęłam.
-Jak najlepszym-wyznałam, podnosząc się z miejsca -No to jak idziemy jeszcze do jakiś sklepów, czy koniec zakupów jak na jeden dzień?-spytałam, wpatrując się w jakiś punkt przed sobą
-Ja mam już dość-westchnęła-Marzę o znalezieniu się na kanapie przed twoim telewizorem-zaśmiała się, co mimowolnie odwzajemniłam
Nie wiedziałam czy ta dziewczyna zrobiła to świadomie , a może nie jednak byłam jej wdzięczna.
-No to idziemy-powiedziałam, kierując się w stronę wyjścia

***
Dni mijały, a ja nawet nie zauważyłam kiedy nadszedł czas powrotu do szkoły.
Uderzając górną częścią ołówka o swoją dłoń, wsłuchiwałam się w wykład swojej wychowawczyni, która od samego początku prowadziła mnie ku mojej przyszłości. Teoria wychowania i nauczania , to właśnie to było dzisiejszym celem nauczycielki. Byłam nieobecna i to nie pozostawiało żadnych wątpliwości. Mimo mijającego czasu ja w myślach wciąż miałam wszystko to co zdążyło się wydarzyć. Poczułam jak coś ląduje na mojej ręce. Zaskoczona podnoszę wzrok, spoglądając kątem oka na moją przyjaciółkę.
-Przeczytaj-wyszeptała, z uśmiechem spoglądając na nauczycielkę, która właśnie w tym momencie zauważyła nasze roztargnienie i brak zaangażowania.
-Panny Ignaczak i Malinowska nie macie czasami ochoty poprowadzić za mnie tych zajęć. Ja z chęcią zajmę wasze miejsca i posłucham co macie do powiedzenia-mówi głosem, który jest przeszyty jadem
Od samego początku nas nienawidziła. Uczepiła się nas, nawet nas nie znając .Mówiąc też, że żadna z nas nie nadaje się na takie studia, a tym bardziej by w przyszłości pracować w tak poważnym zawodzie.
Mi zabrakło języka w buzi , więc to Karolina wzięła sprawy w swoje ręce.
-Proszę się nami nie przejmować. To był ostatni raz. Ważna sprawa, wie pani..-powiedziała ze śmiechem, który był bardziej oznaką zażenowania, niż chęci poprawy
Parsknęłam śmiechem, zwracając tym samym uwagę kobiety.
-Ja również…przepraszam-mówię natychmiastowo, uniemożliwiając tym samym kobiecie jako pierwszej zabranie głosu
Westchnęła zrezygnowana, powracając do swojej pracy. Poczułam jak kamień spad mi serca. Jeszcze tego mi brakowało, żeby nas olała. Bardzo zależy mi na tych studiach i na pracy jaka czeka mnie w przyszłości.
Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Pustym wzrokiem spojrzałam w stronę czarnowłosej, a wtedy momentalnie przypomniałam sobie o karteczce, przez którą mogłyśmy mieć problemy. Spoglądając kątem oka na nauczycielkę, która wpatrywała się w jakiś punkt…przeczytałam.

„Czemu jesteś taka nieobecna? I nie wmówisz mi, że nic się nie stało. I że to wszystko przez nudę, jaką  funduję nam pani Marysia. Pogadamy później. K.”

Zaśmiałam się , kręcą głową. Spojrzałam po chwili na swoją przyjaciółkę, niepewnie kiwając głową. Potrzebowałam rozmowy i chęci pozbycia się tego co przez ostatni czas zadawało mi ból i radość za razem.

Od autorki: Uff...chwila wytchnienia...więc jestem :) Mam nadzieje , że się wam spodoba. :) Szczerze? Jestem z niego zadowolona :) Czekam na waszą opinię :)
Pozdrawiam :*
UWAGA!!!!
WSZYSTKIE INFORMACJE O NOWOŚCIACH U WAS PROSZE O ZOSTAWIENIE W ZAKŁADCE SPAM. NIE MARTWCIE SIĘ NIE ZGINĄ, A JA NA PEWNO DO WAS ZAJRZĘ !!!

CZYTASZ=SKOMENTUJ

poniedziałek, 17 lutego 2014

Obietnica piata.

Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy. Delikatnie musnąłem dłoń brunetki, spoglądając kątem oka na jej reakcję. Speszona  odsunęła swoją  dłoń, a jej wzrok spoczął zza oknem. Przez krótką chwilę przed moimi oczami staną obraz Ewy, a w sercu znów poczułem to dziwne ukłucie. 
-Na mnie już czas…-zacząłem niepewnie , przerywając tym samym ciszę, która z każda kolejną chwilą stawała się coraz bardziej uciążliwa
Julka z łagodnym uśmiechem odprowadziła mnie do drzwi. Kiedy chciałem opuścić już jej dom, poczułem jej ciepło dłoni na swojej. Z bladym uśmiechem podnosiłem wzrok na Julkę.
-Dziękuję-wyszeptała , składając krótki pocałunek na moim policzku
Wtedy coś we mnie pękło. Przytrzymałem jej dłoń, niczym zaczarowany patrząc jej głęboko w oczy. Moja twarz za sprawą pragnienia, zaczęła skracać dzielący nas dystans. Delikatnie popchnąłem dziewczynę na ścianę. Odgarnąłem z jej czoła błąkające się, niesforne kosmyki włosów za ucho. Dokładnie przyglądałem się jej każdej rysie. W obecnej chwili w moich myślach była tylko ona. Nie przejmowałem się konsekwencjami, jakimi będę obarczony po tym wszystkim co się może wydarzyć.
Delikatnie musnąłem usta dziewczyny swoim. Poczułem napływające ciepło. Brunetka z uśmiechem odwzajemniła pocałunek, wplatając swoją dłoń w moje włosy. Pogłębiłem pieszczotę.

~Julka~
Chciałam aby ta chwila trwała jak najdłużej. By Kamil został przy mnie i już nigdy nie odchodził. W jednej chwili wszystko pękło niczym bańka mydlana. Odepchnęłam lekko od siebie skoczka, kręcąc przecząco głową.
-My nie możemy…-wyszeptałam, kierując się w stronę schodów
Ostatni raz spojrzałam przez swoje ramię. Kamil wciąż tam stał. Zaskoczony moją rekcją , równie mocno jak ja. Mimo, że tego pragnęłam…nie potrafiłam się tak zachować. To wszystko byłoby nie w porządku względem Ewy. Od kiedy stałaś się taką matką miłosierdzia???-krzyczał nieznany mi dotąd głos w mojej głowie
Pokręciłam mocno głową, pragnąc aby i on mnie opuścił. Poczułam napływające do moich oczy łzy. Po raz kolejny spojrzałam za siebie. Kamila już nie było. Zagryzłam dolną wargę po woli schodząc na dół. Otworzyłam drzwi z nadzieją na zastanie skoczka po drugiej ich stronie. Wokół mnie panowała głucha cisza. Z przykrością spoglądałam na miejsce , w którym jeszcze niedawno stał samochód skoczka. Usiadłam na wycieraczce, ukrywając twarz w dłoniach. Pojedyncze łzy zaczynały spływać po moich policzkach. W obecnej chwili nie odczuwałam zimna. W obecnej chwili w mojej głowie panował całkowity chaos . Huragan sprzecznych myśli.
Podniosłam się, wchodząc spowrotem do mieszkania. Zamknęłam za sobą drzwi, drżącymi dłońmi przekręcając zamek. Po woli wspięłam się po schodach. Stanęłam przed pokojem , w którym spała moja młodsza siostra. Usiałam na łóżku obok niej. Po woli odgarniając z jej twarzy opadające kosmyki włosów. Uśmiechnęłam się. Z jednej strony czułam w jej kierunku wielką wdzięczność. Dzięki jej szaleństwo poznałam Kamila. Odwróciłam wzrok znów czując napływające łzy. Ucałowałam ją delikatnie w czubek głowy, szepcząc ciche śpij spokojnie.
Ja również tego potrzebowałam. Spokojnego snu.  Skierowałam się do swojej sypialni. Wzięłam szybki prysznic, już po chwili znajdując się pod ciepłą pierzyną. Okryłam się nią szczelnie, przymykając powieki.
Miałam chęć się zabić, albo sobie coś zrobić czułam się strasznie po tym jak odtrąciłam do siebie Kamila, jednak z drugiej czułam…no właśnie co czułam? Sama nie zauważyłam kiedy nadszedł sen.

***

Szłam przed siebie, co chwilę nerwowo rozglądając się na każdą stronę . Byłam w szpitalu, a raczej na jego korytarzu. Nic z tego wszystkiego nie rozumiałam dopóki nie zauważyłam zapłakanej Ewy.
Przyspieszyłam krok , odczuwając strach. Przystanęłam kiedy mój wzrok skrzyżowała się ze wzrokiem blondynki. Widziałam nienawiść w jej oczach. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, a ręce mimowolnie otulają mój brzuch. Dopiero teraz zauważyłam  zaokrągloną część ciała. Byłam w ciąży?!
Po woli ruszyłam  przed siebie. Blondynka nawet nie drgnęła, jednak jej baczny wzrok wciąż lustrował moją sylwetkę. Zasłoniłam usta dłonią zauważając nieprzytomnego Kamila, który bezwładnie leżał na szpitalnym łóżku.
-Co z nim?-spytałam drżącym głosem
-A nie widzisz? To wszystko przez ciebie!-krzyknęła-Ciesz się, że jesteś w ciąży!-warknęła
 Łzy strumieniami zalewały moją twarz. Cicho łkając , przejechałam dłonią po wielkiej, szklanej szybie, na której rysowała się sylwetka skoczka. Bolał mnie ten widok.
Poczułam nagłe poczucie winny. Słowa, które wypowiedziała Ewa, zadawały mi potworny ból. Jednak nie dziwiłam się jej. Sama na pewno postąpiłabym tak samo.
Kiedy lekarze w białych fartucha pojawili się tuz przy nas momentalnie odżyłam, opuszkami palców ścierając spływające łzy.
-Co z moim mężem?-spytała po chwili ciszy Ewa, a jej słowa znów wbijały mi w plecy sztylet
Kątem oka spojrzałam na Stocha.
-Jego stan jest krytyczny, ale stabilny. Kolejne godziny będą decydujące. Proszę być dobrej myśli!-wyznał, jeden z mężczyzn, który już po chwili zniknął zza zakrętem szpitalnego korytarza
Stałam , niczym otępiała wpatrując się w biała ścianę naprzeciwko. Usiałam na krzesełku, dość charakterystycznie otulając dłońmi swój już bardzo widoczny brzuch. Po chwili poczułam na sobie wzrok Ewy.
-Dałaś mu to czego ja nie mogłam mu dać!-wyszeptała, skrywając swoją twarz w dłoniach-Wiem, jak marzył o dziecku, jednak ja wszystko odkładałam na później. Może gdybym się zdecydowała, on byłby ze mną szczęśliwy i nie szukał pocieszenia u ciebie!

***
Mijały tygodnie, a ja nie potrafiłam pojawić się w szpitalu. Bałam się spotkania z jego rodzicami. Bałam się wszystkiego. A najbardziej utraty Kamila.
Powolnym krokiem przemierzałam szpitalny korytarz. Dawid powiedział mi , że Kamil się wybudził, a ja z wielką radością opuściłam odział ginekologiczny. Tak właśnie dzisiaj dowiedziałam się o płci dziecka. Będziemy mieć synka. Z uśmiechem stanęłam przed salą skoczka. Po woli otworzyłam drzwi. Od razu w moje oczy rzucił się widok Ewy, która całowała w policzek Kamila.
Gdy mnie zauważyła, od razu zwróciła się w moją stronę.
-Co ty tutaj robisz?-spytała
-Przyszłam do Kamila, to chyba oczywiste-burknęłam, odpychając ją ręką
-Ja radziłabym ci z nim nie rozmawiać.
Mimo uszu puściłam jej słowa, z uśmiechem gładząc dłoń ukochanego. Zaskoczyło mnie jego nastawienie, momentalnie wyrwał swoją dłoń z mojego uścisku.
-My się znamy?-spytał, a ja poczułam jak coś we mnie pęka i rozlatuje się na małe kawałeczki-Kim pani jest?
Łzy zaczynały spływać po mojej twarzy. Z niedowierzaniem kręciłam głową.
-To nie możliwe
-A jednak. On cię nie pamięta. Lepiej będzie jeśli znikniesz, a my udamy , że ciebie w naszym życiu nie było w ogóle
Dźwięk. Tak znajomy dźwięk. Momentalnie podniosłam się ze swojej poduszki, czując jak całe moje ciało się lepi. Spojrzałam na siebie, cała byłam zalana potem. Mój oddech był przyśpieszony do granic możliwości.
To był sen. Sen, który był tak rzeczywisty. Wciąż zaskoczona podniosłam się z łóżka, opuszczając swoją sypialnie. Po woli zbiegłam po schodach. Już z góry usłyszałam dźwięk ulubionego serialu mojej siostry. Uśmiechnęłam się, zachodząc dwunastolatkę od tyłu.
-I jak? Wyspałaś się?-spytałam, zajmując miejsce obok niej
-Yhym. Nawet bardzo. Wiesz powiem ci, że masz piękny dom i po prostu chyba się do ciebie przeprowadzę!-zaśmiała się
-Tak. Tak. Na pewno-zaśmiałam się , nalewając sobie do szklanki wody mineralnej –Pare nocy. Nie więcej!-dodała, biorąc łyk z przeźroczystej szklanki-A tak przy okazji,  jakieś plany na dziś? Bo z tego co wiem, rodzice przywieźli cię na pare dni
-No tak-przytaknęła-Może małe zakupy, przyda mi się pare nowych ubrań
-Mi pasuje!
Z uśmiechem odstawiłam puste naczynie do zmywarki. Wróciłam do swojej sypialni. Zabrałam z szafy czyste ubrania , kierując się do łazienki. Pozbyłam się zbędnych części garderoby, wchodząc pod prysznic. Ciepła woda spływa po moim ciele.
Rozmasowując po swoim ciele żel, do mojej pamięć powrócił tajemniczy sen, a może raczej koszmar? To raczej bardziej odpowiednie stwierdzenie. Pokręciłam mocno głową. To był tylko zły sen!-powtarzałam w myślach
Sen, w którym każda moja czynność była odczuwalna jak w rzeczywistości. Na samym początku miałam odczucie jakby to wszystko działo się naprawdę.
Po paru minutach byłam gotowa i wraz z siostrą wyruszyłyśmy na podbój centrum handlowego.

Od autorki:  Całkowicie jestem nie zadowolona z tego rozdziału..., a jednak go dodaję! :( 
Chciałam podzielić się z wami nim , poniważ teraz nadszedł czas dla mnie bardzo trudny...co się pod tym kryje? Oczywiście, że nauka. Teraz  jej musze poświęcić czas. No niestety ferie mam już za sobą :(
Mam nadzieje, że będziecie czekać?! :) Szóstkę postaram się dodać jak najszybciej, w miarę swoich możliwości. Jej część już znajduję się na moim komputerze :) 
Nawet nie wiecie jaką radość wywołują na mojej twarzy Wasze komentarze. Ciesze się, że są osoby, którym naprawdę podoba się moja "twórczość". To im dedykuję ten rozdział!!!! :)
Jeszcze raz MOCNO WAM DZIĘKUJĘ ZA WASZĄ OBECNOŚĆ!!!
A dzisiej dziewczyny kibicujemy naszym orłom!!! Możliwe, że na dekoracji po raz koljny usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego!!! :) 

A tutaj coś na dobry humor :D
Pozdrawiam :*

CZYTASZ=SKOMENTUJ



piątek, 14 lutego 2014

Obietnica czwarta.


Spokojnym, powolnym krokiem przemierzałam kolejną długość ścieżki, która znajdowała się tuż przy posesji państwa Stoch. Na mojej twarzy pojawił się lekki grymas. Czułam ból wypowiadając w myślach te słowa. 
Tak trudno było mi się pogodzić z rzeczywistością. Spojrzałam w stronę nieba, próbując jakoś powstrzymać napływające łzy. Wszystko układało się nie po mojej myśli. Ten dzień…on nie powinien się tak skończyć. W obecnej chwili powinnam siedzieć  przed telewizorem , otulona swoim ulubionym puchowym kocem, w dłoni trzymając gorący kubek z kakałem, a gdzie jestem? Niemal na granicy płaczu, stoję na mrozie, tępym wzrokiem wpatrując się w gwiazdy, których z każdą kolejną chwilą przybywało. Obraz jaki rozciągał się wokół mnie był przepiękny. Z bladym uśmiechem wpatrywałam się w łańcuch górski, który malował się przed mną. Od dziecka kochałam góry. Od zawsze również marzyłam by zamieszkać blisko nich. Zakopane. Kiedy tylko otrzymałam taką propozycję, nie mogłabym jej odrzucić. Marzenia z dzieciństwa w końcu się spełniły.
Spojrzałam za siebie, zaszklonymi oczami lustrując budynek, który jakiś czas temu opuściłam, pragnąc ciszy , spokoju i samotności. Wciąż nie potrafiłam zrozumieć swojego zachowania. Uczuć, jakie dzięki Kamilowi we mnie narastały. Po woli zaczynałam się gubić w tym wszystkim. 
Westchnęłam zrezygnowana, opadając na pobliski murek. Poczułam jak zimno zalewa moje ciało.
Błądziłam dłonią po białym śniegu , który osadził się na ceglanej powierzchni. Nie chciałam już wracać do chłopaków, ale z drugiej strony nie ładnie wychodzić bez pożegnania. Wzięłam pare głębszych oddechów, zeskakując z niewielkiego murku. Bijąc się z własnymi myślami, skracałam dystans jaki dzielił mnie od mieszkania skoczka. Po woli wspięłam się po schodach, delikatnie naciskając dłonią na klamkę, która bez żadnych oporów otworzyła przed mną drzwi.
Już na wstępie przywitało mnie ciepło oraz dźwięk rozmów i śmiechów. Skierowałam się w głąb domu, wzrokiem odszukując sylwetkę mojej siostry. Uśmiechnęłam się łagodnie kiedy mój wzrok dostrzegł drobną sylwetkę Majki, która w pół przytomnie wsłuchiwała się w żarty , jakimi zabawiał ją Piotrek. Ze śmiechem kręcąc głową, skierowałam się w stronę tej dwójki.
-Na nas już chyba czas…-wyszeptałam, przykucając przy dwunastolatce, odgarniając tym samym błądzące po jej czole niesforne kosmyki włosów
-Jeszcze nie-wymruczała jeszcze mocniej wtulając się w ramię skoczka
Z bezradnością przeniosłam wzrok na sylwetkę skoczka, który wciąż zabawiał zgromadzone wokół towarzysko.  Zaśmiałam się pod nosem, przenosząc głowę swojej siostry na swoje kolana. Po woli głaskałam ją po głowie, tym samym spokojnie wprowadzając ją w sferę snu. Całkowicie w obecnej chwili zapomniałam jak dostaniemy się do domu. Oparłam się o oparcie kanapy, spoglądając  na Dawida, który właśnie próbowała swoich sił jako kadrowy chomik.
-Piotrka to ty nie przybijesz-rzucił uśmiechnięty od ucha do ucha Janek Ziobro 
-Wiadomo-dodał z dumą główny zainteresowany- Ja po prostu jestem jedyny w swoim rodzaju..hehehe-zaśmiał się, czym zawtórowała mu cała zebrana kadra oraz ja

~Kamil~
Z uśmiechem przyglądałem się Majce, która słodko spała na kolanach swojej siostry. Mimo wolnie mój wzrok przeniósł się również  na nią.  Jej uśmiech. Piękny uśmiech. Niczym zaczarowany przyglądałem się brunetce. W moich myślach była tylko ona , powodując totalny chaos w moich myślach i uczuciach. Do dzisiaj byłem całkowicie pewien swoich uczuć do Ewy, jednak w obecnej chwili…niczego nie byłem już pewien.
Westchnąłem ciężko, podnosząc się z miejsca. Skierowałem się w stronę sióstr Ignaczak, przykucając przy nich. Z uśmiechem przez chwilę przyglądałem się dziewczynce, która  błądziła już po krainie Morfeusza.
-Zawiozę was-wyszeptałem, ponosząc wzrok na Julkę
Przez chwilę nie potrafiłem odwrócić wzroku od hipnotyzujących tęczówek dziewczyny.  Znów poczułem to dziwne uczucie. Uczucie, które towarzyszyło mi w przerwie między zawodami na Wielkiej Krokwi.
-Chodźcie-powiedziałem ,otrząsając się w amoku w jaki wprowadziła mnie dziewczyna
Po chwili wziąłem drobną brunetkę na ręce , opuszczając z nią dom. Po woli po schodach skierowałem się w stronę samochodu. Ułożyłem ją na tylnych siedzeniach, zatrzaskując za sobą drzwi. 
-Proszę-usłyszałem za sobą ściszony głos dziewczyny, która trzymała w dłoniach moją kurtkę
-Dziękuję-wydukałem, zajmując miejsce za kierownicą
Zapiąłem pasy, spoglądając w swoją lewą stronę, po której w obecnej chwili znalazła się Julia. Uśmiechnąłem się łagodnie, po woli wyjeżdżając z garażu. Spojrzałem w lusterko, obserwując śpiąca dwunastolatkę.
-Śpi jak zabita-wyznałem, katem oka spoglądając na Julkę
Dziewczyna niczym wybudzona z rozmyśleń, spojrzała zaskoczona w moją stronę.
-Nie ważne- dodałem , powracając wzrokiem na drogę
Po jakimś czasie znaleźliśmy się pod domem brunetek. Wciągnąłem kluczyki ze stacyjki, po woli opuszczając przednie miejsce. Julka poszła w moje ślady, stając tuż obok mnie. Wziąłem na ręce Majkę, kierując się z nią w głąb domu.
-Po schodach na górę, pierwsze drzwi po prawej-rzuciła Julka, zamykając za nami drzwi
Przytaknąłem głowa na znak zgody, po woli wspinając się po schodach. Za nawigacją dziewczyny trafiłem do niewielkiego pokoju, który był urządzony z wielkim gustem. Po woli położyłem dwunastolatkę na łóżku, okrywając ją kocem. Opuściłem pokój, zbiegając po schodach.
-Dziękuję-powiedziała z uśmiechem Julka, krzątając się po nie wielkiej kuchni
Oparłem się o aneks kuchenny, odwzajemniając gest.
-Nie ma za co! Będę się już zbierał…na pewno jesteś zmęczona-zacząłem niepewnie przyglądając się sylwetce dziewczyny, która na moje słowa przystanęła
-Zostań. Napijemy się herbaty…muszę ci się jakoś odwdzięczyć za to co zrobiłeś dla mnie i mojej siostry. Chociaż do tej pory nie mogę pojąć jak ta dziewczyna się u ciebie znalazła?-pokręciła ze śmiechem głową, zalewając dwa kubki wrzącą wodą
-Przeznaczenie?!-spytałem, sam tak naprawdę nie wiedząc co chciałem przez to słowo osiągnąć.
-Możliwe-wyznała z tajemniczym uśmiechem, stawiając przed  mną jeden z parujących kubków

Od autorki: Pojawiła sie i czwarta obietnica! :) Jak wam się podoba? Czekam na waszą opinię :)

Pozdrawiam i do następnego :*

CZYTASZ=SKOMENTUJ

UWAGA!
WSZYSTKIE REKLAMY NA TEMAT NOWOŚCI U WAS POZOSTWIAJCIE W ZAKŁADCE SPAMOWNIK !!!!!

poniedziałek, 10 lutego 2014

Obietnica trzecia.




Druga seria minęła bardzo szybko, ku widocznemu niezadowoleniu mojej siostry. Z uśmiechem podniosłam swoje cztery litery z krzesełka, kierując się jak większość kibiców do wyjścia.
-A ty do kąt?-poczułam jak ktoś mocno szarpie mnie za skrawek ubrania
Ze zdziwieniem i złością wyrwałam z dłoni mojej siostry cześć mojej garderoby.
-Do domu. Chyba zdążyłaś zauważyć, że skoki się już skończyły?-spytałam, z podejrzeniem spoglądając na tajemniczy uśmiech mojej siostry
Nie podobał mi się ten jej wyraz twarz. Zawsze kiedy on gościł na jej twarzy to był znak. Znak, że ona coś knuje.
-Proszę cię, chodźmy jeszcze w jedną miejsce…-zaczęła, nerwowo przeskakując z nogi na nogę
Zmrużyłam oczy, krzyżując ręce na piersi. Bacznie lustrowałam jej twarz, próbując coś z niej wyczytać. Nawet małą informacje, która powie mi co ona tak naprawdę ma zamiar zrobić.
-No dobrze-westchnęłam zrezygnowana
Szłam tuż za nią, czując jak mój głos z każda kolejną chwilą staje się coraz płytszy. Szłyśmy już długi czas.
Znałam Zakopane jak własną kieszeń, jednak tutaj kończyły się granice mojego miasta.
-Ząb? Po co my tu przyszłyśmy?-spytałam zaskoczona,  przyglądając się  białym literką, które widniały na zielonym tle
Majka puściła moje pytania mimo uszu. Jak zaczarowana szła przed siebie, a ja tuż za nią. Sama nie wiedziałam co mną kieruje. Ciekawość? A może po prostu obawa przed tym co zrobi Majka?
Moja siostra przystanęła przed pięknym domem. Jak zaczarowana obserwowałam każą jego część. Był domem niczym z moich marzeń. Nie raz wyobrażałam sobie jak to będzie za pare lat kiedy założę rodzinę.
-Jesteśmy na miejscu!
Jej radosny głos wybudził mnie z rozmyśleń. Nim się obróciłam ona stała już tuż przy drzwiach.
Chciałam ją powstrzymać, ale było już za późno. W drzwiach pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Stoch. Jego wzrok od razu wylądował na mojej osobie. Czułam jak moje policzki zaczynają płonąć żywym ogniem. Zakryłam je zimnymi dłońmi, łagodnie się uśmiechając. 
-Fajnie, że jesteście!-powiedział , przepuszczając moją siostrę w drzwiach
Zaskoczona przyglądałam się brunetowi.
-Wejdziesz?-jego zachrypnięty glos sprowadził mnie na ziemię, za razem  całkowicie mnie otumaniając
Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Jego głos i wzrok wprowadzały mnie w dziwny stan.
Po chwili jednak , lekkim uszczypnięciem w dłoń, sprowadziłam się do normalnego stanu. Przytaknęłam łagodnie w odpowiedzi na pytanie skoczka, wchodząc do środka domu.  Z głębi dochodziły dźwięki rozmów i śmiechów. Mimo wolnie na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Rozpięłam płaszcz, zsuwając go ze swoich ramion, poczułam jak jego ciężar znika. Spojrzałam przez ramię, zauważając znajomą twarz i uśmiech.
Jego ciepły oddech otulał mój kark, przywołując moje ciało o dreszcz. Oddałam mu swoją cześć garderoby, kierując się w głąb domu.
-Ooo widzę, nową twarz!-zawył Żyła, znajdując się tuż obok mnie
Zaśmiałam się, zauważając znajomego skoczka. Mimo iż nie znałam go zbyt długo czułam jak emituje pozytywną energią. Uścisnęłam jego dłoń, wypowiadając cicho swoje imię.
-Juli, bardzo ładne imię!-przytaknął Kubacki, stając tuż obok mnie i swojego przyjaciela z kadry
-Dziękuję-uśmiechnęłam się, wzrokiem odszukując swoją siostrę
Zauważając jej wzrok na sobie, posłałam jej łagodny uśmiech, co momentalnie odwzajemniła. Wybryk jak odstawiła mi na skoczni poszedł w zapomnienie, a ja starałam się jak najlepiej bawić się w towarzystwie nowo poznanych skoczków.
Najbardziej cieszyłam się z powodu jednej znajomości. Odwróciłam wzrok napotykając na drodze blask niebieskich tęczówek. Poczułam jak w moim żołądku zaczyna wszystko skakać, tak jak moje serce, które zaczynało bić coraz szybciej.
Uniósł szklankę z uśmiechem, upijając z niej łyka. Poszłam w jego ślady, wykonując te same ruchy. Czułam się dziwnie. Czułam coś czego nie powinnam czuć. Chyba się nie zakochałam? Nie. To na pewno nie to.
Spojrzałam na Kamila, który  radośnie rozmawiał z Dawidem. Zagryzłam dolną wargę, czując coś czego nie powinnam czuć. Pragnienie. Pragnienie jego ust. Pragnienie jego całego! Mimo wolnie mój wzrok właśnie na nich spoczął. Pełne i czerwone. Odwróciłam wzrok, czując jak moje policzki płoną. To co myślałam było jednym wielkim zakazanym owocem. W końcu Kamil miał żonę! Żonę? Właśnie. Żonę! Poczułam wielki smutek, a łzy mimowolnie zaczynały się kłębić w kącikach moich oczu. Spóźniłam się. Po prostu trafiłam na niego za późno, ale takie rzeczy się zdarzają. Niestety. Ostatni raz spojrzała na niego. Był idealny. Poczułam ukłucie zazdrości w sercu. Zazdrości, że on należy do innej. Zaszklonym wzrokiem, wpatrywałam się w złotą obrączkę, która widniała na jego palcu.
Zacisnęłam mocno powieki, odwracając twarz w stronę okna. Momentalnie moja twarz została otulona zimnym podmuchem powietrza, który dochodził z zewnątrz.
Jednocześnie poczułam również, że dzięki niemu całe ciepło jakie mnie ogarniało, gdzieś ulotniło.

Bez chwili namysłu odstawiłam szklankę z napojem na szklany stolik , sama kierując się ku wyjściu. Nikt się tym nie przejął, czym bardzo się cieszyłam. W obecnej chwili najbardziej potrzebowałam ciszy i samotności.


Od autorki:  Rozdział pisany z wielkim emocjami! Mamy złoto! Kamil jest wielki!!!! To właśnie jego wczorajsze zwycięstwo dodało mi weny! Brawo Kamil!
Czekam na waszą opinię na temat rozdziału! A co do opowiadania mam już wszystkie rozdziały poukładane w głowie, przebieg zdarzeń. Teraz potrzeba mi tylko czasu, spokoju by przenieść to wszystko do Worda :)
Pozdrawiam :*
Kamil ze złotem :)



CZYTASZ=SKOMENTUJ

piątek, 7 lutego 2014

Obietnica druga.

Zdezorientowana przemierzałam kolejną z alejek jaka prowadziła w stronę drewnianych domków, które znajdowały się na nie wielkim wzniesieniu nieopodal skoczni. Uspakajając swój przyspieszony oddech, wzrokiem odszukiwałam, drobnej sylwetki mojej siostry.  
Kiedy tylko zauważyłam znajomą brązową czuprynę, poczułam jak uczucia zaczynają się we mnie tlić. Z jednej strony czułam radość, z odnalezienia dwunastolatki, jednak z drugiej strony miałam ochotę ją udusić za to, że odstawiła mi taki numer. Poprawiłam torbę na ramieniu, pewnym krokiem ruszając w jej stronę.
Moje zapędy dość szybko zostały zgaszony. Poczułam jak ktoś mocno szarpie mnie za ramie, wymuszając na mnie tym samym cofnięcie się i odwrócenie w jego kierunku. Ze złością wyrwałam skrawek swojej kurtki z dłoni nieznajomego. Poprawiając ją , odwróciłam się w jego stronę.
- O co chodzi?-spytałam, nerwowo poprawiając swoją  grzywkę, która jak na złość zaczynała coraz bardziej opadać na moje oczy, przysłaniając tym samym cały widok jaki rozchodził się tuż obok mnie
-Posiada pani przepustkę?-spytał, a ja z minął głupiej, obserwowałam jego twarz- Jeśli nie, nie może pani sobie tutaj wchodzić! To teren wyłącznie dla skoczków i ich rodzin, oraz osób, które posiadają specjalną akredytację!
-Wie pan co? W dupie mam pana przepustkę! Idę tutaj po swoją siostrę!-warknęłam, wymijając go-Jeśli ją znajdę…już mnie pan tutaj  więcej nie zobaczy!-dodałam, skręcając lekko w lewą stronę  
-Nie może pani…proszę się wrócić!
Wywróciłam oczami, powracając do mężczyzny.

~Kamil~
-Czy to nie twoja siostra?-spytałem, zauważając brunetkę, która dość zawzięcie dyskutowała  z jednym z ochroniarzy-Chyba o ciebie tutaj chodzi!-dodałem, skracając dystans dzielący mnie od kłócącej się dwójki
-Przepraszam…-zacząłem niepewnie
-Proszę nie prze…Majka!-krzyknęła , mocno przytulając do siebie dziewczynkę
Z uśmiechem przyglądałem się temu obrazkowi, gestem ręki pokazując mężczyźnie, aby odszedł.
-Majka! Więcej razy masz już tak nie robić! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?-spytała z wyraźnym niepokojem w głosie
-Wiem!-burknęła młodsza , spoglądając na mnie-Kamil. Poznaj moją siostrę!-wyznała z szerokim uśmiechem, wymijając starszą z brunetek
Minęła chwila zanim odwróciła się w moją stronę. Kiedy ją zauważałem poczułem coś dziwnego. Jej uśmiech. Łagodny i słodki. Pokręciłem lekko głową, chcąc pozbyć się wszystkie myśli na temat pięknej nieznajomej.
-Miło mi, Julia - wyznała , wystawiając w moją stronę dłoń
Zaśmiałem się, delikatnie ją ściskając.
-Kamil
Dziwne dreszcz, przebiegł wzdłuż mojego ciała.
Zauważyłem, że wyraz  twarz dziewczyny diametralnie się zmienił. Niczym oparzoną, wyrwała swoją dłoń z mojej.  Spojrzałem na nią zaskoczony, a ona zmieszana, uśmiechnęła się łagodnie.
-Lepiej będzie jeśli już pójdziemy. Majka!-powiedziała, wymownie spoglądając na swoją młodszą siostrę, która właśnie otwierała usta by coś powiedzieć, jednak każda jej próba skończyła się właśnie…na próbach.
-Przepraszam za nią. Wszystko co zrobiła. Boże jak ona się tutaj znalazła?-westchnęła, łapiąc za skrawek kurtki dziewczyny-Jeszcze raz przepraszam za kłopot. 
Zaśmiałem się.
-To nie był kłopot. Polecam się na przyszłość. Mam nadzieje , że się jeszcze spotkamy-dodałem, spoglądając na Julkę
Dziewczyna zaskoczona , wyminęła mnie, szepcząc gdzieś obok mnie ciche Może.

~Julka~
Schodziłam w dół, mając w pamięci ostatnią chwilę. To co się wydarzyło. Niby nic  znaczącego, a jednak.
Uśmiechnęłam się , przygryzając dolną wargę. Musiałam to przyznać ,Stoch należał do najprzystojniejszych ze skoczków. Zaśmiałam się ze swoich myśli , przykuwając tym samym uwagę swojej młodszej siostry.
-Co ty taka radosna?-spytała, po chwili uśmiechając się tajemniczo-On ci się podoba!-zawyła, sprowadzając mnie tym samym na ziemię
Zmierzyłam ją wściekłym wzrokiem, próbując uciszyć za razem.
-Zamknij się!-krzyknęłam, zakrywając szczelinie jej usta dłonią
Nie powiem, ale słysząc jej słowa zrobiło mi się cieplej.  Rozpięłam zamek od kurtki, czując jak temperatura wokół mnie momentalnie wzrasta.
-A jednak nie kłamię! Podoba ci się, a widzę, że nawet więcej-powiedziała, poruszając wymownie brwiami
Wywróciłam teatralnie oczami, wymijając ją.
Wróciłam na nasze miejsca, zaskoczona podążając wzrokiem za swoją siostrą.
-Gdzie ty idziesz? Nasz miejsca są tutaj!-zauważyłam, próbując przekrzyczeć tłum kibiców , zgromadzonych wokół mnie
-No coś ty! Kamil dał mi bilet do loży. Mmm głodna jestem!-dodała, ruszając przed siebie-Nie stój tak! Mam też dla ciebie!-uśmiechnęła się, machając mi przed oczami dwiema wejściówkami
-I ty je tak po prostu wzięłaś?-spytałam oburzona 

-No tak, a co miałam pozwolić żeby się zmarnowały? A zresztą tylko głupi by nie skorzystał!


Od autorki: Nie wiem sama co mam myślec o tym rozdziale? Z jednej strony mi się podoba, a z drugiej czuję pewien niedosyt...Czekam jednak  na wasze opinie! Nie wiem też czy jest sens pisać to opowiadanie? :(
Moją główną motywacją i inspiracją do tego rozdziału było otwarcie Igrzysk Olimpijskich. Oby Kamil i nasi pozostali Polacy jak najlepiej pokazali się w niedzielnym konkursie. Szkoda mi Piotrka :(
Pozdrawiam :*

CZYTASZ=SKOMENTUJ

poniedziałek, 3 lutego 2014

Obietnica pierwsza.

Wokół mnie rozchodził się piękny widok gór i przyrody jaka się tutaj znajdowała. Leniwym ruchem przetarłam zaspane oczy , podnosząc się z łóżka. Całe moje mieszkanie było wypełnione błogą ciszą, która nadawała mojemu ciału ukojenia. 
Zegarek ścienny wskazywał dopiero wpół do szóstej. Nie byłam zaskoczona. Przez ostatni czas budzę się o tej samej godzinie. Wciąż nie potrafię przestawić się na czas wolny.
Opuściłam swoją sypialnię, od razu kierując swoje kroki w stronę łazienki. Szybki prysznic i już jestem gotowa. Związałam włosy w luźny warkocz, poprawiając swoją bokserkę, zbiegłam po schodach.
Z szerokim uśmiechem przekroczyłam próg swojej niewielkiej kuchni. Skierowałam się w stronę lodówki , wyciągając z niej najpotrzebniejsze produkty. Nie miałam ochoty na jakiś bardzo obfity posiłek. Zrobiłam sobie kanapkę z białym serkiem. Ugryzłam kawałek kanapki, czując jak rozkoszny smak białego twarożku delektuje moje podmienię. Przymknęłam powieki, ten smak należał do jednego z tych , które kojarzą mi się najlepiej i najmilej. Kojarzą mi się z moim dzieciństwem.  
Zaskoczona odwróciłam wzrok za siebie. Dźwięk telefonu. Coraz szybciej przegryzając jedzenie, skierowałam się w stronę swojej komórki.
-Tak słucham-powiedziałam po chwili, czując , że właśnie w ostatniej chwili odebrałam
-Córeczko? Dobrze , że odebrałaś. Po woli zaczynałam się już martwić, że coś ci się stało…
Wywróciłam teatralnie oczami, zajmując miejsce na skórzanym fotelu. Przez chwilę nie docierały do mnie żadne słowa, które wychodziły z ust mojej rodzicielki. Po chwili jednak jej podniesiony ton sprowadził mnie na ziemię.
-No powiedz jej w końcu!-ty razem do naszej rozmowy włączyła się moja młodsza siostra
-A jej o co znów chodzi?-spytałam, znudzona zakręcając sobie niesforny kosmyk włosów na wskazujący palec
-Tutaj tkwi moja prośba!-westchnęła
I w tym momencie nie wiedziałam o co chodzi. Po raz pierwszy obiecałam sobie szczególniejsze słuchanie swojej mamy.
-Słucham-westchnęłam po chwili , przerywając tym samym  głuchą ciszę
Moja rodzicielka poszła w moje ślady. Przez dłuższą chwilę musiałam czekać na to , aż się odezwie. 
-Mamo…-dodałam zniecierpliwiona
-Skarbie…wiesz jak Maja kocha skoki
Fakt. Moja siostra ma jakiegoś jobla na punkcie skoków. Co roku kiedy tylko nadchodzi data 23 listopada siada przed telewizorem, a jej jedynymi oznakami życia, są obelgi jakie rzuca w stronę skoczków pod czas nieudanych skoków oraz radość z tych udanych. Westchnęłam, czując do czego ta rozmowa zmierza.
-Dlaczego ja?-rzuciłam z pretensją w głosie
Za pare miesięcy w Zakopanym zostanie rozegrany konkurs z cyklu Pucharu Świata.
-Julia. My z tatą pracujemy i nie możemy pozwolić sobie na dzień wolnego, tym bardziej, że w tych czasach bardzo ciężko o pracę…Majka ma już bilety, czekamy teraz tylko na twoją decyzję…
-Pójdę-wyznałam po chwili
Po ciężkiej bitwie myśli w swojej głowie postanowiłam się zgodzić. Ja również lubiłam skoki, może nie tak jak moja siostra, ale jednak.
-Bardzo się cieszę nawet nie wiesz…
-DZIĘKUJĘ!!!! KOCHAM CIĘ!!! JESTEŚ NAJLEPSZĄ STARSZĄ SIOSTRĄ POD SŁOŃCEM!!!
Z grymasem bólu , odstawiłam od swojego ucha telefon. Zaśmiałam się rzucając krótkie nie ma sprawy.
-Dziękuję skarbie!-po chwili do telefonu powróciła moja rodzicielka
-Nie ma za co. Mamuś musze kończyć. Porozmawiamy wieczorem. Pozdrów tatę.
-Dobrze. Do usłyszenia skarbie!
Odstawiłam telefon na szklany stolik nieopodal mnie. Westchnęłam ciężko, kładąc głowę na oparciu fotela.

***
Sama nawet nie zauważyłam kiedy te pare miesięcy minęło.
-Gotowa?-spytałam, spoglądając na swoją młodszą siostrę, która od jakieś godziny szykowała się na zawody
Nie potrafiłam powstrzymać śmiechu na widok jej umalowanej twarzy. Wszędzie. Na każdej wolnej części jej malutkiej twarzyczki widniały biało-czerwone barwy.
-No co?-spytała, wymijając mnie w drzwiach 
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Z satysfakcją poprawiłam swoje włosy. U mnie makijaż wyglądał nieco skromniej. Jedna mała flaga widniała na moim lewym policzku. Dlaczego lewy? Bliżej serca! Tak odpowiedziała by Majka, a ja podpisuję się pod tymi słowami. Opuściłam sypialnię, kierując się po schodach na dół.
-Długo jeszcze?-spytała zniecierpliwiona, przeskakując z nogi na nogę
Z uśmiechem zarzuciłam na swoje ramiona płaszcz, zapinając guziki. Obwiązałam się szalikiem. Na dłonie sunęłam rękawiczki, a na głowę ciepłą czapkę.
-Pospiesz się!-ponaglała mnie, nerwowo uderzając dłonią o klamkę
-Już!-wysyczałam, zapinając buty
Zabrałam z komody klucze od domu i telefon, opuszczając dom.  
Pod skocznię doszłyśmy po około dwudziestu minutach. Mimo iż do zawodów pozostało jeszcze trochę czasu, wokół Wielkiej Krokwi zaczynało pojawiać się coraz więcej kibiców ubranych w nasze narodowe barwy.
-Siare mi robisz-zawyła, odsuwając się od mnie na nieznaczna odległość
Zaskoczona, ze złością zmierzyłam jej twarz.
-Jeśli chcesz możemy za raz wrócić do domu, a zawody oglądniesz sobie w telewizji jak co roku! Wybieraj-warknęłam
Zamilkła, a ja z satysfakcją przyspieszyłam krok.
Ochroniarze z uśmiechem przyglądali się naszym biletem, by po chwili pozwolić nam na znalezienie się na terenie skoczni.
Znalezienie naszego miejsca nie zajęło nam zbyt długo. Oparłam się o barierki , spoglądając na swój telefon. Jeszcze dwie godziny! Westchnęłam, oczekując ze swoją siostrą na pojawienie się pierwszego skoczka na belce.

***
Nerwowo rozglądałam się na każdą stronę. Po brązowej czuprynie mojej siostry nie było ani śladu.
-Majka!-krzyczałam , przebijając się przez tłum kibiców
Wiedziałam, że nie wrócę już na nasze stare miejsce, ale dla mnie teraz najważniejsze było znalezienie mojej siostry całej i zdrowej. Jak na złość nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Zrezygnowana , opadłam na pobliską ławkę.
W czas przypomniałam sobie , że rodzicie zakupili niedawno mojej siostrze telefon. Chcieli być z nią w ciągłym kontakcie. Drżącymi dłońmi zaczęłam przeszukiwać swoja torbę. Jak na złość po moim telefonie nie było śladu.
-No dalej…-powiedziałam, już lekko zniecierpliwiona nie mogę znaleźć pożądanie przez siebie rzeczy-Jest!-wydałam z siebie mini okrzyk radości, szukając w spisie połączeń numeru Majki
-Halo…
Jej spokojny ton głosu doprowadził mnie do jeszcze większej furii.
-Gdzie ty się podziewasz? Wiesz jak ja się o ciebie martwię? Majka!-krzyczałam, nerwowo krążąc wokół ławki
-Nie tak nerwowo! Nic mi nie jestem. Właśnie prowadzę sobie przez sympatyczną rozmowę z Kamilem
-Jakim Kamilem do cholery? Mama chyba tłumaczyła ci, że z nieznajomymi nie możesz rozmawiać!-krzyczałam, czując , że moja złość z każdą kolejną sekundą narasta
-Ale on nie jest obcy…to znaczy…obie go znamy! Kamil Stoch mówi ci to coś?-spytała, a ja wyczułam, że z jej ust nawet na chwilę nie schodzi uśmiech
Zaskoczona, aż otworzyłam lekko usta. Skąd ona się u niego wzięła?
-Gdzie jesteście? Przyjdę tam!-powiedziałam już nieco spokojniej
-Pod domem Polskich skoczków. Trafisz?
-Postaram się. Czekaj tam na mnie!

Rozłączyłam się, wrzucając spowrotem telefon do torby. Westchnęłam, rozglądając się na każdą stronę. Kiedy tylko do moich oczu rzuciły się niewielkie, drewniane domki, ruszyłam w ich kierunku.

Od autorki: Tym razem postawiłam na Kamila. Z rozdziału jestem bardzo zadowolona. Mam nadzieje , że i wy podzielicie mój entuzjazm! :)
Pozdrawiam i do następnego :*

CZYTASZ=SKOMENTUJ