poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Prawda ósma.

Przystanęłam w miejscu. Zagryzałam nerwowo wargi, przykucając przy Olivierze.
Uśmiechnęłam się w Jego stronę, całując w czubek głowy.
-Skarbie mamusia musi zamienić z Panek kilka słów…proszę Cię słońce wsiądź do samochodu, dobrze?-spytałam, unosząc się do góry
Chłopczyk ochoczo skinął główką, zajmując miejsce na tylnym siedzeniu mojego samochodu. Z uśmiechem zatrzasnęłam drzwi. Przez moment trwałam w swojej pozycji. Nie potrafiłam się odwrócić. Nie potrafiłam przybrać w swoich myślach idealnych słów.
-Myślałam, że zrozumiałeś. Że uszanowałaś to, że nie chcę zmienić swojego życia. Że nie chcę po raz kolejny przechodzić przez to samo-wyszeptałam, spoglądając w Jego oczy
Oddaliliśmy się na nieznaczną odległość. Moje dłonie drżały. Moje ciało drżało.
-Ja również tego nie chcę… chcę tylko naprawić to co zniszczyłem. Odzyskać to co straciłem...Julio…-zaczął
Dzielący nas dystans skracał się do minimalności. Kręciłam nerwowo głową, czując piekące w kącikach oczu łzy. Mimo tego wszystko chciałam znów to przeżyć. Poczuć smak ust, który niegdyś towarzyszył mi na co dzień. Ale nie mogłam. Miałam Sebastiana.
Odskoczyłam od Kamila, spoglądając na niego wymownie.
Spoglądałam z bóle w Jego niebieskie tęczówki. Z bólem również wypowiadałam każde kolejne słowa.
-Jestem szczęśliwa…dlaczego to niszczysz? Dlaczego znów powodujesz łzy w moich oczach. Smutek przeceniający serce, dlaczego?-spytałam, spoglądając  w Jego oczy
Widziałam w Nich smutek. Porównywalną rozpacz do mojej.
-Może lepiej nie wracać do przeszłości..? Może lepiej żyć tym co ma się teraz.?-spytałam , niepewnie spoglądając na Niego
Pokręcił przecząco głowa, otulając swoim dłońmi moje nadgarstki.
Nie wyrywałam się. Nie chciałam robić zbędnego zamieszania. Spojrzałam ze smutkiem na Kamila, a później na Oliego, który przyglądał się Nam z zaciekawieniem. Byli tacy podobni. Tak wiele Ich łączyło.
-Mamy syna.-wyszeptał
Jego ciepły oddech drażnił moje policzki. Usta, które drżały pod wpływem Jego łagodnych pocałunków. Zagryzłam wargę od środka, pogłębiając pieszczotę. Chciałam tego. Pragnęłam znów poczuć się jak wtedy. Jak wtedy gdy byłam szczęśliwa. Szczęśliwa z Kamilem.
Moja dłoń otuliła Jego szyję, a druga wplatała się w Jego włosy. Brązowe końcówki, które zaciskałam w swoich dłoniach.
Oddaliłam się po chwili od Niego. Mój oddech był płytki i przyspieszony.
-Nie mogę od Niego odejść…po prostu nie mogę. Przepraszam-wyznałam, kręcą przecząco głową
Biegłam ile sił przed siebie. Zajęłam pośpiesznie miejsce za kierownicą, z piskiem opon ruszając w kierunku swojego mieszkania.
Moje serce biło jak oszalałe. Drżącą dłonią zapięłam pas, spoglądając kątem oka na Oliego. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Mój synek słodko spał.
Powróciłam wzrokiem na jezdnię. Nie potrafiłam wymazać z pamięci zaistniałej niedawno sytuacji. Równie bardziej nie potrafiłam pozbyć się ze swojego serca Kamila.
Zatrzymałam samochód na poboczu. Po woli opuściłam swoje miejsce. Otworzyłam tylne drzwi, sięgając po kocyk, ulokowany w bagażniku. Wróciłam , okrywając cieniutkim materiałem sylwetki swojego synka. Ucałowałam Go w czubek głowy, zatrzaskując drzwi. Oparłam się o maskę samochodu, wdychając do swoich płuc rześkie, zimowe , włoskie powietrze. Przymknęłam powieki, czując jak spod nich wypływają pojedyncze łzy. Ukryłam swoja twarz w dłoniach, łagodnie osuwając sią na dół.
Kochałam Go. Wciąż. Mimo wszystko, moje serce wciąż biło dla Niego. Tylko dla Niego. Głupie.

*Kamil*
Ze złością spoglądałem na znikający z polu mojego widzenia samochód. Jednak mimo wszystko poczułem nadzieje. Nadzieje, na odbudowanie wszystkiego co zniszczyłem. Na swoich wargach wciąż czułem znajome, przyjemne ciepło. Wargi Juli, kobiety , która od zawsze znaczyła dla Mnie wszystko.
Złapałem taksówkę, kierując się w stronę hotelu. Potrzebowałem chwili na spokojne przemyślenia. Wiedziałem, że Juli będzie trudno zostawić Sebastiana. Rozumiem to, ale dała mi znak. Znak na to, że mogę walczyć. Że w głębi duszy Ona tego chce.
-Będziemy razem. Znów. Wspólnie. Szczęśliwi-wyszeptałem, pustym wzrokiem błądząc po zmieniających się zza oknem krajobrazach
Po zaskakująco krótkiej podróży znalazłem się na miejscu. Witając się kiwnięciem głowy z recepcjonistą, skierowałem się w stronę swojego pokoju.
Spojrzałem katem oka na Piotrka, który rozmawiał ze swoją żoną na skeypie. Uniosłem dłonie w geście poddania, cofając się do tyłu. Spacer. On dobrze Mi zrobi.
Zbiegłem spowrotem po schodach, opuszczając po chwili gmach budynku. Ukryłem swoje dłonie w kieszeni, rozglądając się raz na prawo, a raz na lewo. Postanowiłem skierować się w pierwszą lepszą stronę. Szedłem przed Siebie, wsłuchując się w swoje myśli. Głosy, które rozchodziły się po mojej głowie.
Z zamyśleniem spoglądałem na mijające mnie pary. Na mijające mnie małżeństwa ze swoimi pociechami. Uśmiechnąłem się blado. Nie mogłem zaprzestać. Musiałem walczyć. Skierowałem się w dobrze znanym Mi kierunku.

*Julia*
Po krótkiej chwili uspokojenia, wróciłam do domu. Po cichu zamknęłam za sobą drzwi, poprawiając na rękach śpiącego synka. Skierowałam się z Nim po schodach na górę, łagodnie układając go na łóżku. Z łagodnym uśmiechem spoglądałam na Jego blady uśmiech, błądzący po Jego ustach.  Po cichu opuściłam pokój małego, w równie podobnym sposobie zamykając za sobą drzwi. Zeszłam po woli po schodach, przecierając dłonią zmęczoną twarz.
Zajęłam swoje miejsce na krześle, ukrywając swoja twarz w dłoniach. Czułam nieprzyjemne ciepło na swoich policzkach. Nie chciałam płakać. Nie chciałam się rozklejać, ale dzisiaj. Dzisiaj zaczęłam na nowo rozmyślać, co by było gdyby...Co by było gdybym wróciła do Kamila?
Z rozmyśleń wybudziło mnie pukanie do drzwi. Rytmiczne uderzanie o ich zewnętrzną część.
Spojrzałam na nie zamyślonym spojrzeniem z niechęcią unoszą się ku górze.

Kiedy tylko stanęłam przed Nimi, nacisnęłam na klamkę, z niedowierzaniem spoglądając na swojego gościa.

Od autorki:
Już ósemeczka. Już druga seria. Jak ten czas płynie? Dostałam wiatru w żagle i historia jest już niemal skończona. Kilka rozdziału i niestety pożegnamy się z Julią i Kamilem. Smutno mi, ale tak musi być.
Pozdrawiam ;*

4 komentarze:

  1. Najgorsza jest walka sam na sam, z tym co wypada, a co nie. Rozum mówi jedno: nie mogę opuścić Sebastiana, a serce ciągnie do Kamila..
    To normalne, że Sebek będzie cierpiał, ale czy ona się zastanawia nad tym co powie kiedyś Oliwierowi, jak ten odkryje prawdę? Że dlaczego odsunęła go od ojca? Przez jakieś głupie skrupuły? Czy on jej to wybaczy?
    Dobrze, że Kamil tam jest, że zobaczył światełko w tunelu i będzie walczył :)
    http://czas-naprzerwe.blogspot.com/ w wolnej chwili zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :3 Dobrze, że Julka choć z nim porozmawiała.
    Oby mu się udało odzyskać Julkę. Sebastian nie jest jej prawdziwą miłością.
    Owszem są małżeństwem, ale ją wciąż ciągnie do Kamila. A Olivier...
    Najlepiej by było, gdyby mieszkał z ojcem. Kamil na pewno byłby wspaniałym ojcem. Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Kamil się nie poddaje. Wie, co do niej czuje i wie też, co ona ciągle czuje do niego.
    Wierzę w nich i gorąco im kibicuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez pocałunek Kamil uwierzył, że ma szanse.
    I dobrze, musi walczyć ;)
    Rozdział cudowny.
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń