*Pare dni później*
Koniec sezonu. Nareszcie mogę w spokoju zająć miejsce
przed telewizorem z kubkiem ciepłego kakała.
Tak było właśnie tego wieczoru. Wokół mnie panowała błoga
cisza, którą co jakiś czas przerywał dźwięk rozmów dochodzących z telewizora. Pustym
wzrokiem rozglądałam się wokół siebie. Czułam jak tęsknota rozrywa mnie od
środka. Od jakiegoś czasu bardzo źle przeżywałam rozłąkę z Kamilem i ciążę. Poranne
mdłości odbierały mi chęć do dalszej części dnia. Charakter ciągle kręcił się
jak na karuzeli. Nigdy nie mogłeś wiedzieć na co trawisz, jedno było pewne bez
kija nie podchodź!
Mój brzuch po woli się zaokrąglał. Z uśmiechem
przyglądałam się zmianą jakie zachodziły w moim życiu. Każdy powtarzał mi , jak
ta mała istotka w środku mnie odmienia. Mają rację. Zamieniło mnie i to diametralnie.
Po woli podniosłam się z miejsca, odkładając na szklany
stolik pusty już kubek po napoju. Swobodnym krokiem przemierzałam długość
salonu. Samotność zaczynała mi doskwierać, co było śmieszne. Kiedyś mi ona nie
przeszkadzała, a wręcz przeciwnie pomagała w chwili, w której potrzebowałam
odskoczni od nauki i literek, które błądziły przed moimi powiekami. Właśnie
teraz zauważyłam jak człowiek potrafi przyzwyczaić się do czyjejś
obecności.
Pukanie do drzwi. Zaskoczona, przeniosłam swój wzrok na
dębowe drzwi. Nie spodziewałam się nikogo. Nawet pora nie potrafiła mi określić
kim może być mój nie zapowiedziany towarzysz.
-Chwileczkę-krzyknęłam, naciągając na swoje ramiona
jeszcze mocniej bawełniani sweter, skracałam dystans jaki dzielił mnie od
mojego gościa
Niepewnie położyłam swoją dłoń na zamku. Bałam się. Ten
strach był dziwny. W końcu w tym momencie byłam odpowiedzialna za naszą dwóję.
Przez dłuższa chwilę stałam w miejscu, jednak po chwili spojrzałam przez
wizjer. Strach przezwyciężył wszystko. Sylwetka jaka rysowała się w mroku
oznaczała tylko jedno, kobieta. Przekręciłam zamek, a to co zobaczyłam
wprowadziło mnie w jeszcze większe zaskoczenie.
-Cześć-uśmiechnęła się nieśmiało-Mogę zająć ci
chwilę?-spytała łagodnie, spoglądając za przestrzeń , która malowała się za
moimi plecami
Nieśmiało odwzajemniłam gest, gestem dłoni zapraszając Ewę
do środka.
-Napijesz się czegoś?-spytałam z grzeczności, mając
nadzieję na to, że odmówi
Przyglądała mi się przez chwilę. Nie widziałam w jej
oczach złości. Raczej bezradność i smutek.
-Poproszę herbatę!-powiedziała przerywając cisze jaka
zapanowała między nami
Przytaknęłam głową , zmierzając w stronę kuchni. Przez ramię
obserwowałam blondynkę. Postawiłam wodę w czajniku, opierając się plecami o
kuchenny aneks. Przez dłuższą chwilę analizowałam w swoich myślach sytuację w
jaka zapanowała od chwili , w której Ewa pojawiła się w moim mieszkaniu.
-Stało się coś? Nie powiem, ale zaniepokoiłaś mnie tą
wizytą-wyjaśniłam, stawiając przed blondynką kubek z parującą cieczą
Zajęłam miejsce obok niej.
-Znasz Kamila , prawda?-spytała, mieszając łyżeczką cukier,
który rozpływał się w gorącej cieczy
Z trudem przełknęłam ślinię. Poczułam jak ktoś zacisnął
by mi dłoń wokół krtani. Ciepły dreszcz przepłyną przez moje ciało.
-Tak. Znam, ale co to ma do wszystkiego?-spytałam z
zaskoczeniem, którego nie potrafiłam powstrzymać
-Może ty powiedz mi co się z nim stało?-spytała, a w jej
głosie dało się usłyszeć rozpacz-Mimo tego co mi zrobił…ja wciąż go kocham. Nie
potrafię od tak skreślić tego co nas łączyło.-wyszeptała
-Ale co on zrobił…Ewa?-spytałam
Grałam. Nie potrafiłam jej wyznać, że ja o wszystkim
wiem. Ba to ja jestem winna wszystkiemu co ją spotkało. Nie potrafiłam. Lepiej
byłoby, żeby Kamil wyjawił jej prawdę. W końcu po powrocie z Planicy miał zamieszkać u mnie.
-Zdradził mnie-wyznała, a jej głos drżał od nagromadzonych
w oczach łez
Spojrzałam na nią ze smutkiem w oczach.
-Przykro mi, ale Ewa ja ci nie potrafię pomóc. Znam
Kamila masz rację, jednak nie tak blisko by zwierzał mi się z tego typu
spraw-wyznałam , podnosząc się z miejsca
Stanęłam naprzeciw okna , tępym wzrokiem błądząc po
szczytach gór, które rysowały się przed mną. Zagryzałam nerwowo wargę. Chciałam
już aby wyszła.
-Nie chcę być bezczelna, ale nie czuję się najlepiej…przykro
mi z tego co cię spotkało, ale ja ci nie
pomogę-wyszeptałam
-Przepraszam. Nie powinna tutaj w ogóle przychodzić. Dziękuję
za rozmowę. Do zobaczenia!-powiedziała, wychodząc
Z opóźnieniem ruszyłam za nią. Zatrzasnęłam drzwi, przekręcając
zamek. Teraz byłam już pewna. Ona musi dowiedzieć się prawdy.
Wróciłam do salonu. Zgasiłam telewizor i skierowałam swoje
kroki w stronę sypialni. Zmęczenie już od dłuższego czasu ukazywało swoje
oznaki. Szybki prysznic i spokojnie mogłam ułożyć się w swoim łóżku. Zasnęłam.
*Ewa*
-Mała zakłamana dziwka!-krzyknęłam ze złości uderzając
dłońmi o kierownicę samochodu
Myślałam, że chociaż ona się przyzna, ale nie. Grała to
było widać. Jej zdenerwowanie moją wizytą dało się wyczuć na kilometr.
-Teraz jestem już pewna- warknęłam, spoglądając na
mieszkanie , w którym jeszcze przed chwilą byłam
Łzy bezwładnie spływały po moich policzkach. Nie płakałam
ze smutku , płakałam z rozgoryczenia jakie panowało w moim ciele i sercu. To
drugie najmocniej odczuwało utratę Kamila.
Oparłam się o zagłówek siedzenia, przymykając powieki. Przez
dłuższą chwilę trwałam w takiej pozycji i ciszy. Nie chciałam wracać do
mieszkania, w którym znajdują się wszystkie najboleśniejsze wspomnienia. Nasze
wspólne fotografię, które ścielą drewniany parkiet naszej sypialni. Z
przymrużonymi oczami spojrzałam na dom Julki. Ostatnie światła zgasły i
zapanował mrok. Chciałam się zemścić. Chciałam, aby oni poczuli to co czułam ja.
Trzaskając drzwiami, opuściłam samochód. Narzuciłam na
swoją głowę kaptur. Naciągałam go mocno, przysłaniając tym samym całą moją
twarz. Rozglądnęłam się raz w prawo , raz w lewo. Tylko cisza i całkowita
pustka pozwoliły mi na jaki kolwiek ruch. Kiedy u niej byłam zauważyłam, ze z
tyłu domu jedno okno jest uchylony. Miałam nadzieje, że go nie zamknęła.
Niezauważalnie znalazłam się po drugiej stronie. Szyderczym uśmiechem,
otworzyłam okno.
-Tak myślałam-wyszeptałam, znajdując się w środku
Błądziłam po mieszkaniu, obserwując każdą jego część. Mój
wzrok trafił na fotografię. Dziwię się, że wcześniej na nie, nie trafiłam. Jedną
z ramek wzięłam do rąk. Z szyderczym uśmiechem przyglądałam się twarzy
brunetki. Była ładna, nawet bardzo, ale to jej nie usprawiedliwiało. To co
zrobili nie posiada żadnego usprawiedliwienia!
Po wolnym krokiem skierowałam się po schodach na górę.
Jej sypialnię znalazłam niemal natychmiast. Spoglądałam na jej śpiącą sylwetkę.
Zacisnęłam mocno pięści, a spod powiek swobodnie wypływały słone łzy.
Schyliłam się lekko.
-Zapłacisz mi za wszystko-wyszeptałam nad jej uchem
Poruszyła się nie spokojnie, jednak na szczęście się nie
obudziła. Opuściłam jej sypialnię, a później mieszkanie. Zajęłam swoje w
samochodzie. Oparłam się. Skrzywiłam się, kiedy parkujący samochód naprzeciwko mnie
oślepił mnie mocnym światłem. Chwileczka…Ten samochód. Tak znajomy. Przymrużyłam
oczy, aby w mroku dostrzec kierowcę. I dostrzegłam. Smukła sylwetka. Kamil.
Zacisnęłam swoje dłonie jeszcze mocniej na kierownicy,
-A jednak to prawda!-jakaś część mnie chciała wierzyć w
to, że ona to jednak zły trop
Z piskiem opon ruszyłam przed siebie.
*Kamil*
W domu panował całkowity mrok , co oznaczało, że Julka
już śpi.
-A mówiła, że będzie czekać!-zaśmiałem się, odrzucając kluczyki
na komodę
Ściągnąłem z siebie zbędną garderobę, kierując się w głąb
domu. Skierowałem swoje kroki w stronę kuchni. Nalegałem do szklanki wodę,
która nawadniała mój organizm.
-Aaaaa-głośny krzyk dotarł do moich uszu
Odrzuciłem od siebie szklankę, pośpiesznie wspinając się po
schodach. Wpadłem do sypialni. Zauważyłem Julkę , która bujała się, a raz w
przód raz w tył, drżąc ze strachu. Podbiegłem do niej , mocno ją do siebie przytulając.
Głaskałem ją po włosach, co jakiś czas składając na nich
przelotny pocałunek.
-Już cicho. Jestem przy tobie.
-Ona-ona tu byłam. Czułam jej oddech na sobie. Jej głos.
Ona mnie nienawidzi.-jej głos drżał
Zaskoczony, otuliłem jej twarz swoim dłońmi.
-Ale kto był? Kto cię nienawidzi?
Przez dłuższa chwilę zapanowała cisza, a Julka po raz
pierwszy dzisiejszego dnia spojrzała mi prosto w oczy.
-Ewa-wyszeptała
Od autorki:
Nagły przypływ weny więc jestem! :)
Jak wam się podoba. Postanowiłam wprowadzić ciutkę grozy.
Na więcej nie mam siły. Przepraszam za moją "wylewność".
Do następnego kochane :****
Już boję się pomyśleć co Ewa wymyśli...
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Ewa w tym przypadku wydaje się być nieobliczalna. I aż się boję, do czego ona może się posunąć, by odzyskać Kamila. Julka wobec niej jest niemalże bezbronna i oby tylko Kamil i Sebastian nie pozwolili jej skrzywdzić.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie ;)
Uu Ewa , Ewa - nic nie kombinuj kobito !
OdpowiedzUsuńJulka szkoda mi jej i to bardzo :(
Czekam nn :3
Buziaki :***
Boże! Ewa jest nieobliczalna! Mam nadzieję,że następnym razem nic nie zrobi Julce,bo w końcu nie jest tylko ona a dziecko też. Na miejscu Kamila to bym wprowadziła się do Julki,w końcu jest w ciąży i musi być bezpieczna. A z Ewą to niech sobie porozmawia. Pozdrawiam i weny ;* Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńJezu niech ta Ewa da im już spokój ;/
OdpowiedzUsuńBiedna Julka ;/
Kamil jest taki troskliwy ;)
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
No oczywiście wczoraj mój komentarz z telefonu się nie dodał bo po co ?
OdpowiedzUsuńWiesz o czym ja ciągle myślę ? O tym śnie co pisałaś w poprzednich rozdziałach. Ahhh ta Ewa... Ewa. Moje pierwsze przypuszczenie było dziwne no więc zachował je dla siebie :)
No cóż - nic dodać nic ująć :)
Pozdrawiam ;*
Ewka to niezłą agentka. Czuła, że coś śmierdzi i musiała potwierdzić swoje przypuszczenia. I jeszcze na deser pojawił się Kamil, który w tym wypadku był dla niej wisienką na torcie. Boję się o Julkę, bo żona Stocha jest chyba zdolna do wszystkiego.
OdpowiedzUsuń[czas-naprzerwe]
Nadrobiłam w końcu.
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że obrałaś trudny temat. Zdrada małżeńska, te sprawy... Ale takie rzeczy też się w życiu zdarzają. Ewa jest tutaj tą złą. Ale z drugiej strony możemy ją po części zrozumieć - ona go naprawdę kocha. Tylko że jest przy okazji totalnie nieobliczalna. I o Julkę zaczynam się bać. No cóż. Zobaczymy. pozdrawiam :)