niedziela, 20 lipca 2014

Prawda czwarta.

Siedziałam w ciszy, wpatrując się pustym wzrokiem w tętniące życiem miasto. Co chwilę przez niewielkie uliczki, przemieszczało się kilkanaście osób. Z uśmiechem co jakiś czas spoglądałam na towarzyszącą mi dwójkę. Oni jak zwykle byli pochłonięci swoim towarzystwem. Jednym słowem, byłam im całkowicie zbędna. Westchnęłam , układając swój podbródek na dłoni. Moja pamięć po raz kolejny, brutalnie zadawała mi ból. Wyciągała wspomnienia, które wywoływały ból i łzy. Zacisnęłam mocno oczy, odwracając głowę w drugą stronę. Nie chciałam, aby Sebastian, czy nie daj Boże Oli dostrzegli moje zaszklone oczy. Wiedziałam, że i z Nim przyjdzie mi się pożegnać. Za niedługo rozpoczyna się kolejny sezon. Będę musiała sama sobie jakoś radzić, ale czy to całkowicie jest nowość?!
Do domu wróciliśmy późnym popołudniem. Odrzuciłam swoją torebkę na dębową komodę, odchylając swoją głowę lekko do tyłu. Z moich ramion po woli zsunął się ciepły płaszcz.
-Zmęczona?-usłyszałam za sobą głos Sebastiana
Spojrzałam na niego z bladym uśmiechem, łagodnie kiwając głowa. Dzisiejszy dzień nie należał do najłatwiejszych. Trudności w pracy. Nowe problemy, a do tego jeszcze ta cholerna przeszłość, która nie chce zniknąć z mojej pamięci.
Po woli wspięłam się po schodach, dłonią rozmasowując obolały kark. Przystanęłam, dostrzegając uchylone drzwi od pokoju małego. Z uśmiechem spoglądałam na jego sylwetkę, która co moment znajdowała się w całkowicie innej części sypialni. Olivier, to on jest jedynym sensem mojego życia. Jedyną osobą, która trzyma mnie przy życiu. Przymknęłam łagodnie drzwi, kierując się w stronę łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, przekręcając kluczyk w zamku. Przez dłuższy czas wpatrywałam się, tępym wzrokiem w pustą przestrzeń ulokowaną przed sobą.
Zajęłam swoje miejsce na skraju wanny, delikatnie błądząc dłonią po ułożonych wokół niej płytkach. Czułam przyjemny chłód, którzy przeszywał moją dłoń. Pewnym gestem dłoni odkręciłam kurek  z ciepłą wodą. Nieobecnym wzrokiem błądziłam po wodnym strumieniu. Nie zauważyłam nawet gdy po policzku spłynęła pojedyncza łza. Nie starłam jej. Czułam, że nie powinnam. Ale to był błąd. Nie musiałam długo czekać na ich natłok. Na swoich ustach wciąż czułam nieprzyjemny, słony posmak. Zakręciłam wodę, zrzucając z siebie zbędną garderobę. Zajęłam swoje miejsce na jej dnie, zamykając oczy. Z mojego gardła wydobywało się ciche łkanie. Nie potrafiłam sobie z tym wszystkim radzić. Starłam się być silną. Starałam się, odgrodzić swoją przeszłość o teraźniejszego życia. Łudziłam się, że tutaj zapomnę, że znów pokocham Sebastiana, tak jak kochałam go w dzieciństwie. Nie byłam świadoma tego jak mocno się myliłam.

*Kamil*
Z wyczekiwaniem spoglądałem co chwile na wyświetlacz swojego telefonu. Nie potrafiłem nawet przez chwilę skupić swojej uwagi na czymś innym. W obecnej chwili liczyła się dla mnie tylko Julka i nasze dziecko. Nienawidzę siebie za tą chwilę zwątpienia. Za tą cholerną amnezje, przez którą straciłem najważniejsze osoby w swoim życiu.
Dźwięk telefonu. To on sprowadził mnie momentalnie na ziemię. Pospiesznie naciskam zieloną słuchawkę, przystawiając komórkę do ucha.
-Piotrek…proszę powiedz mi, że się czegoś dowiedziałeś?-powiedziałem z nadzieją w głosie, bezwładnie opadając na bujaną huśtawkę.
-Nie gorączkuj się tak-odpowiedział, a w jego głosie może było usłyszeć optymizm i radość
-Piotrek-warknąłem- Dowiedziałeś się czegoś? Mów-warknąłem, a do moich uszu dotarło ciche westchnięcie
-Dowiedziałem się wielu rzeczy. Rozmawiałem z Robeto…A więc Julka mieszka w Gemona del Friuli wraz z Sebastianem z tego co wiem to oni….no wiesz są po ślubie…
Z niedowierzaniem wpatrywałem się w pustą przestrzeń przed sobą. Poczułem mocne ukłucie w sercu. Julka jest mężatką! Krzyczał głos w mojej głowie. Nie powianiem być taki zaskoczony. Minęło wiele lat.
-…do tego Julka pracuje w jakieś firmie jako psycholog, a do tego masz synka, ma na imię Olivier i ma już 2,5 latek i podobno jest prze słodki- dodał z ekscytacja
Uśmiechnąłem się blado. Miałem syna. Pamiętałem jak Julka opowiadała mi o imionach. Niczego nie zmieniła.
-Musimy tam polecieć! Ja muszę ich odzyskać!-krzyknąłem, nerwowo poruszając się po ogrodzie
-O tym też pomyślałem. Zabukowałem nam dwa bilety na jutrzejsze popołudnie, rozmawiałem też trenerem, pierwsze trzy konkursy nam odpusci, ale na następny weekend musimy już być!
-Jak ja Ci się za to odwdzięczę?-spytałem,  wzdychając ciężko
-Nie martw się, jakiś sposób zawsze się znajdzie-powiedział, a na moich ustach zagościł szeroki uśmiech
Od razu wiedziałem do czego zobowiązuje mnie tymi słowami.
-Masz to jak w banku. Dobrze, więc widzimy się na lotnisku. Do zobaczenia-powiedziałem ,a  po chwili odrzuciłem telefon na bok
Ukryłem swoją twarz w dłoniach, łagodnie się uśmiechając. Mam syna! Wciąż nie potrafię w to uwierzyć. Poczułem ogromną , rodzicielską dumę, która we mnie narastała. Teraz kiedy Ich odnalazłem, nie mogę się poddać. Muszę o Nich walczyć. Muszę walczyć o Nasze szczęście. 

Od autorki:
Mamy kolejny rodział. Miałam wyjechać, a nic z tego wyjazdu nie wyniknęło. Nie będę się zbytnio rozpisywać. Dziękuje za każde słowo otuchy pod ostatnim rozdziałem ;*
Zapraszam również na moje pozostałe opowiadania :)
Buziaki ;*

3 komentarze:

  1. No no.. Nie sądziłam, że Piotrek aż taki rozgarnięty może być :D
    Dobrze, że Kamil chce walczyć..

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To wyżej jest świetne :3
    Mam nadzieję, że Kamil odzyska Julkę wraz z Olivierem.
    Ja myślałam, że oni bez ślubu...
    Pozdrawiam i weny :*
    PS: Nie wytrzymam dodać dziś wam 1 na Matta, bo tak mnie do tego ciągnie? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie, że Kamil chce walczyć <3
    Piękny rozdział ;)
    Tak jak czytelniczka powyżej również myślałam, że Julka z Sebastianem są bez ślubu.
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń