Siedziałam w ciszy, wpatrując się pustym wzrokiem w tętniące
życiem miasto. Co chwilę przez niewielkie uliczki, przemieszczało się
kilkanaście osób. Z uśmiechem co jakiś czas spoglądałam na towarzyszącą mi
dwójkę. Oni jak zwykle byli pochłonięci swoim towarzystwem. Jednym słowem,
byłam im całkowicie zbędna. Westchnęłam , układając swój podbródek na dłoni.
Moja pamięć po raz kolejny, brutalnie zadawała mi ból. Wyciągała wspomnienia,
które wywoływały ból i łzy. Zacisnęłam mocno oczy, odwracając głowę w drugą
stronę. Nie chciałam, aby Sebastian, czy nie daj Boże Oli dostrzegli moje
zaszklone oczy. Wiedziałam, że i z Nim przyjdzie mi się pożegnać. Za niedługo
rozpoczyna się kolejny sezon. Będę musiała sama sobie jakoś radzić, ale czy to
całkowicie jest nowość?!
Do domu wróciliśmy późnym popołudniem. Odrzuciłam swoją
torebkę na dębową komodę, odchylając swoją głowę lekko do tyłu. Z moich ramion
po woli zsunął się ciepły płaszcz.
-Zmęczona?-usłyszałam za sobą głos Sebastiana
Spojrzałam na niego z bladym uśmiechem, łagodnie kiwając
głowa. Dzisiejszy dzień nie należał do najłatwiejszych. Trudności w pracy. Nowe
problemy, a do tego jeszcze ta cholerna przeszłość, która nie chce zniknąć z
mojej pamięci.
Po woli wspięłam się po schodach, dłonią rozmasowując
obolały kark. Przystanęłam, dostrzegając uchylone drzwi od pokoju małego. Z
uśmiechem spoglądałam na jego sylwetkę, która co moment znajdowała się w
całkowicie innej części sypialni. Olivier, to on jest jedynym sensem mojego
życia. Jedyną osobą, która trzyma mnie przy życiu. Przymknęłam łagodnie drzwi,
kierując się w stronę łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, przekręcając kluczyk
w zamku. Przez dłuższy czas wpatrywałam się, tępym wzrokiem w pustą przestrzeń
ulokowaną przed sobą.
Zajęłam swoje miejsce na skraju wanny, delikatnie błądząc
dłonią po ułożonych wokół niej płytkach. Czułam przyjemny chłód, którzy
przeszywał moją dłoń. Pewnym gestem dłoni odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Nieobecnym wzrokiem błądziłam
po wodnym strumieniu. Nie zauważyłam nawet gdy po policzku spłynęła pojedyncza
łza. Nie starłam jej. Czułam, że nie powinnam. Ale to był błąd. Nie musiałam
długo czekać na ich natłok. Na swoich ustach wciąż czułam nieprzyjemny, słony
posmak. Zakręciłam wodę, zrzucając z siebie zbędną garderobę. Zajęłam swoje
miejsce na jej dnie, zamykając oczy. Z mojego gardła wydobywało się ciche
łkanie. Nie potrafiłam sobie z tym wszystkim radzić. Starłam się być silną.
Starałam się, odgrodzić swoją przeszłość o teraźniejszego życia. Łudziłam się,
że tutaj zapomnę, że znów pokocham Sebastiana, tak jak kochałam go w
dzieciństwie. Nie byłam świadoma tego jak mocno się myliłam.
*Kamil*
Z wyczekiwaniem spoglądałem co chwile na wyświetlacz swojego
telefonu. Nie potrafiłem nawet przez chwilę skupić swojej uwagi na czymś innym.
W obecnej chwili liczyła się dla mnie tylko Julka i nasze dziecko. Nienawidzę
siebie za tą chwilę zwątpienia. Za tą cholerną amnezje, przez którą straciłem
najważniejsze osoby w swoim życiu.
Dźwięk telefonu. To on sprowadził mnie momentalnie na
ziemię. Pospiesznie naciskam zieloną słuchawkę, przystawiając komórkę do ucha.
-Piotrek…proszę powiedz mi, że się czegoś
dowiedziałeś?-powiedziałem z nadzieją w głosie, bezwładnie opadając na bujaną
huśtawkę.
-Nie gorączkuj się tak-odpowiedział, a w jego głosie może
było usłyszeć optymizm i radość
-Piotrek-warknąłem- Dowiedziałeś się czegoś? Mów-warknąłem,
a do moich uszu dotarło ciche westchnięcie
-Dowiedziałem się wielu rzeczy. Rozmawiałem z Robeto…A
więc Julka mieszka w Gemona del Friuli wraz z Sebastianem z tego co wiem to oni….no
wiesz są po ślubie…
Z niedowierzaniem wpatrywałem się w pustą przestrzeń
przed sobą. Poczułem mocne ukłucie w sercu. Julka jest mężatką! Krzyczał głos w
mojej głowie. Nie powianiem być taki zaskoczony. Minęło wiele lat.
-…do tego Julka pracuje w jakieś firmie jako psycholog, a
do tego masz synka, ma na imię Olivier i ma już 2,5 latek i podobno jest prze
słodki- dodał z ekscytacja
Uśmiechnąłem się blado. Miałem syna. Pamiętałem jak Julka
opowiadała mi o imionach. Niczego nie zmieniła.
-Musimy tam polecieć! Ja muszę ich odzyskać!-krzyknąłem,
nerwowo poruszając się po ogrodzie
-O tym też pomyślałem. Zabukowałem nam dwa bilety na
jutrzejsze popołudnie, rozmawiałem też trenerem, pierwsze trzy konkursy nam odpusci, ale na następny weekend musimy już być!
-Jak ja Ci się za to odwdzięczę?-spytałem, wzdychając ciężko
-Nie martw się, jakiś sposób zawsze się
znajdzie-powiedział, a na moich ustach zagościł szeroki uśmiech
Od razu wiedziałem do czego zobowiązuje mnie tymi
słowami.
-Masz to jak w banku. Dobrze, więc widzimy się na
lotnisku. Do zobaczenia-powiedziałem ,a
po chwili odrzuciłem telefon na bok
Ukryłem swoją twarz w dłoniach, łagodnie się uśmiechając.
Mam syna! Wciąż nie potrafię w to uwierzyć. Poczułem ogromną , rodzicielską
dumę, która we mnie narastała. Teraz kiedy Ich odnalazłem, nie mogę się poddać.
Muszę o Nich walczyć. Muszę walczyć o Nasze szczęście.
Od autorki:
Mamy kolejny rodział. Miałam wyjechać, a nic z tego wyjazdu nie wyniknęło. Nie będę się zbytnio rozpisywać. Dziękuje za każde słowo otuchy pod ostatnim rozdziałem ;*
Zapraszam również na moje pozostałe opowiadania :)
Buziaki ;*
No no.. Nie sądziłam, że Piotrek aż taki rozgarnięty może być :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kamil chce walczyć..
Pozdrawiam ;*
To wyżej jest świetne :3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kamil odzyska Julkę wraz z Olivierem.
Ja myślałam, że oni bez ślubu...
Pozdrawiam i weny :*
PS: Nie wytrzymam dodać dziś wam 1 na Matta, bo tak mnie do tego ciągnie? :D
Cudownie, że Kamil chce walczyć <3
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział ;)
Tak jak czytelniczka powyżej również myślałam, że Julka z Sebastianem są bez ślubu.
Czekam na kolejny
Buziaki ;*