wtorek, 1 lipca 2014

Prawda pierwsza.

Krzyk. Kobiecy krzyk,  rytmicznie przerywał panującą na szpitalnym korytarzu ciszę. 
-Proszę głęboko oddychać-powtarzał mężczyzna
Ból. Kolejna dawka silnego, przeszywającego bólu. Starałam się tłumić w sobie krzyk, ale to wszystko było od mnie silniejsze.
Płacz. Słyszałam płacz. Płacz małego dziecka. Mojego dziecka. Po woli próbowałam uspokoić swój przyspieszony oddech. Z dumą i uczuciem, spoglądałam na małą kruszynkę, która nerwowo poruszała się w rękach kobiety. Opuszkami palców ścierałam spływające po moim policzku łzy. Mała kruszynka, która miała połączyć mnie i Kamil na zawsze. Opadłam bezwładnie na oparcie fotela, zamykając oczy. Czułam ulgę.
-Gratulacje pani Julio-z rozmyśleń wybudził mnie ciepły, kobiecy głos-Ma pani zdrowego synka-dodała, układając go na moich rękach
Uśmiechnęłam się blado. Na moment mogłam nacieszyć się swoim synkiem w samotności.
Ucałowałam go w czubek głowy, zaciskając mocno oczy, spod których zaczynały spływać pojedyncze łzy. Każdy patrzył na mnie jak na szczęśliwą matkę , kobietę, jednak nikt nie znał prawdy. Mimo ogromnej radości z narodzin synka, w sercu miałam ogromną ranę, na którą on był moją jedyną nadzieją, na odbudowanie się. Zauważyłam, że w sali pozostałam sama. Z uśmiechem spoglądałam na synka. Był taki malutki i kochany. Od pierwszego momentu zawładną moim serce. Byłam młoda, a jednak czułam się bardzo dojrzała. Każdy mógłby mnie mieć za kogoś nieodpowiedzialnego.
-Zrobię dla Ciebie skarbie wszystko, abyś był szczęśliwy-pocałowałam go, a po policzku spłynęła pojedyncza łza. Łza pożegnalna. Ostatnia.

Jakiś czas później…
Mały chłopczyk radośnie biegał wśród swoich rówieśników, wywołując na mojej twarzy szeroki uśmiech. Dwudziesty pierwszy lipca. Dzień drugich urodzin Oliego. Nie potrafiłam oderwać od jego radosnej twarzyczki wzroku. Czułam ból. Był bardzo podobny do Kamila. Co ja mówię? Był jego całkowitym odzwierciedleniem. 
–Kochanie…-usłyszałam za sobą ciepły głos Sebastiana
Tak. Postanowiłam dać szanse uczuciom, które przed lata straciłam. Czułam w głębi serca , że blondyn nie jest mi całkiem obojętny.
-Słucham?- spojrzałam na niego nieobecnym wzrokiem
-Czas na tort-dodał z uśmiechem, całując mnie w czubek głowy
Co racja to racja. Z uśmiechem skierowałam się w stronę dom. W kuchni mogłam dostrzec swoją rodzicielkę.
Tak. Jak czas coś zmieniać, to zmieniać wszystko. Postanowiłam nie czuć do niej urazy, w końcu ona nie wiedziałam jeszcze o niczym. Kobieta na mój znak, zapaliłam dużą liczbę dwa, kierując się za mną w stronę ogrodu. Dzieci ustawiły się w szeregu, a przed nimi stał uśmiechnięty od ucha do ucha Oli.
Wraz z Sebastianem stanęliśmy tuż za nim.
-Kochanie…Wszystkiego najlepszego-powiedziałam, całując go w policzek
Sebastian zrobił to samo, ale jako mężczyzna swoje życzenia zakończył innym gestem. Zaśmiałam się, kręcąc głową.
-Teraz możesz pomyśleć życzenie-wyszeptałam , a on zamyśloną minął błądził po zebranych gościach
Po chwili zdecydowanym ruchem, zdmuchnął świeczkę. Każdy zaczął bić brawo, a ja z mamą, zaczęłyśmy rozkrajać ciasto.
-Smacznego- powiedziałam, zabierając brudne naczynia do zmywarki
-Mały wygląda na zadowolonego-usłyszałam za sobą głos Sebastiana
Skinęłam głową, odwracając się w jego kierunku. Próbowałam się uśmiechnąć. Dać oznakę radości. Każda moja próba właśnie kończyła się tylko próbą.
-Znów o nim myślisz?!-spytał, a może raczej stwierdził?!
Zagryzłam dolną wargę, nieznacznie kiwając głową.
-Przepraszam…to silniejsze od mnie!-wyszeptałam, ukrywając swoją twarz w jego ramionach
Od zawsze czułam się w nich bezpiecznie. Były dla mnie ostoją, kiedy w dzieciństwie przeżywałam swoje pierwsze problemy. Źle się z tym wszystkim czułam. Byłam cholerną egoistką. Zadawałam ból osobie, która tak wiele dla mnie zrobiła. Kochałam Sebastiana…,ale to było uczucie inne niż to, którym darzyłam Kamila. Równie silne, równie mocne, ale jednak całkowicie inne.
-Nie masz mnie za co przepraszać. Kochasz Kamila i nawet ja nie zastąpię jego miejsca w twoim sercu…ale będę starał się aby Tobie i Oliemu nie zabrakło niczego. Nigdy.
Przytulił mnie mocno do siebie, a ja rozkleiłam się już całkowicie. Nie chciałam, aby kiedy kolwiek Sebastian przez mnie cierpiał. Jego wyznanie całkowicie mnie poruszyło. Był wyrozumiał. Byłam mu wdzięczna za każde słowo wsparcia. Za jego obecność.
-Już spokojnie. Idź do łazienki. Umyj twarz i wróć do nas-powiedział, całując mnie w czubek głowy
Skinęłam głową. W samotności skierowałam się po schodach na górę. Byłam już zmęczona tym wszystkim, aczkolwiek za razem szczęśliwa.

***
Zajęłam po woli miejsce na krzesełku tuż przy łóżku małego. Chłopczyk przez dłuższą chwilę nie potrafił odnaleźć swojego miejsca. Kiedy tylko spokojnie ułożył się na poduszce, okryłam go kołdrą, całując w czubek głowy.
-Mamusi..-zaczął, a ja momentalnie przeniosłam swój wzrok na jego drobniutką sylwetkę -Kocham cię-powiedział, a już po chwili zatopił się w śnie
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego w ciszy. Nie raz słyszałam te słowa z jego ust. Nie raz również wzruszałam się z ich powodu. Ale jednak przy każdym czułam to ciepło na sercu. Podeszłam do niego, całując go w policzek. Głaskałam go łagodnie dłonią po ciemnych włosach. Mimowolnie do moich oczu zaczęły napływać łzy. Słona ciecz nie potrafiła znaleźć w sobie zrozumienia i już po chwili spływała bezwładnie po moim policzku. Czułam ból. Piekący ból pamięci.


Od autorki:
Więc zaczynamy...poczatek drugiej serii. :) Czekam na wasza opinię. 
Do następnego :*

6 komentarzy:

  1. Ajjj, ona nadal czuje ból. Tyle czasu minęło, a jednak Kamil jest nadal w jej sercu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po dwóch latach Kamil nie jest jej obojętny... Ale czy można zapomnieć o kimś kogo kochało się bezgranicznie?
    Los na pewno jeszcze nie raz pokrzyżuje ich drogi..

    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie da się zapomnieć szybko o prawdziwej miłości.
    Wiem to ;)
    Rozdział cudowny
    Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny :3 Kurczę, szkoda, że tak cierpi. Przecież nie była niczemu winna. Ewa wykorzystała sytuacje i pewnie teraz opowiada Kamilowi jakieś głupoty, o tym, że z nią chce dalej być. Fajnie, że ma Sebastiana. Oliwier za pewne wyrośnie na przystojniaka :) Pozdrawiam i weny :* Zapraszam do siebie na Macka i Michała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, biedna Julka. Przez dawną, choć wciąż prawdziwą miłość do Kamila nie może zaznać spokoju w życiu. I biedny Sebastian, który zawsze musi być tym 'drugim'.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję Julce, że urodziła silnego i zdrowego chłopczyka, to po pierwsze ;) Należało się jej po takim cierpieniu jakie już kiedyś przeszła.
    Mimo tego, że ma u swojego boku ukochanego synka i Sebastiana, któremu spróbowała dać szansę to jednak cierpi i tęskni za Kamilem. Swoją miłością, tatą jej synka...To wcale nie dziwne, dlatego strasznie jej współczuję. Mam nadzieję, że los się jeszcze kiedyś do niej uśmiechnie i będzie mogła stworzyć z Kamilem rodzinkę z prawdziwego zdarzenia. A teraz trzeba czekać na to, co będzie dalej.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń