Krzyk. Kobiecy krzyk, rytmicznie przerywał panującą na szpitalnym
korytarzu ciszę.
-Proszę głęboko
oddychać-powtarzał mężczyzna
Ból. Kolejna dawka
silnego, przeszywającego bólu. Starałam się tłumić w sobie krzyk, ale to
wszystko było od mnie silniejsze.
Płacz. Słyszałam płacz. Płacz
małego dziecka. Mojego dziecka. Po woli próbowałam uspokoić swój przyspieszony
oddech. Z dumą i uczuciem, spoglądałam na małą kruszynkę, która nerwowo
poruszała się w rękach kobiety. Opuszkami palców ścierałam spływające po moim
policzku łzy. Mała kruszynka, która miała połączyć mnie i Kamil na zawsze.
Opadłam bezwładnie na oparcie fotela, zamykając oczy. Czułam ulgę.
-Gratulacje pani Julio-z
rozmyśleń wybudził mnie ciepły, kobiecy głos-Ma pani zdrowego synka-dodała,
układając go na moich rękach
Uśmiechnęłam się blado. Na
moment mogłam nacieszyć się swoim synkiem w samotności.
Ucałowałam go w czubek
głowy, zaciskając mocno oczy, spod których zaczynały spływać pojedyncze łzy.
Każdy patrzył na mnie jak na szczęśliwą matkę , kobietę, jednak nikt nie znał
prawdy. Mimo ogromnej radości z narodzin synka, w sercu miałam ogromną ranę, na
którą on był moją jedyną nadzieją, na odbudowanie się. Zauważyłam, że w sali
pozostałam sama. Z uśmiechem spoglądałam na synka. Był taki malutki i kochany.
Od pierwszego momentu zawładną moim serce. Byłam młoda, a jednak czułam się
bardzo dojrzała. Każdy mógłby mnie mieć za kogoś nieodpowiedzialnego.
-Zrobię dla Ciebie skarbie
wszystko, abyś był szczęśliwy-pocałowałam go, a po policzku spłynęła pojedyncza
łza. Łza pożegnalna. Ostatnia.
Jakiś czas później…
Mały chłopczyk radośnie
biegał wśród swoich rówieśników, wywołując na mojej twarzy szeroki uśmiech.
Dwudziesty pierwszy lipca. Dzień drugich urodzin Oliego. Nie potrafiłam oderwać
od jego radosnej twarzyczki wzroku. Czułam ból. Był bardzo podobny do Kamila.
Co ja mówię? Był jego całkowitym odzwierciedleniem.
–Kochanie…-usłyszałam za
sobą ciepły głos Sebastiana
Tak. Postanowiłam dać
szanse uczuciom, które przed lata straciłam. Czułam w głębi serca , że blondyn
nie jest mi całkiem obojętny.
-Słucham?- spojrzałam na
niego nieobecnym wzrokiem
-Czas na tort-dodał z
uśmiechem, całując mnie w czubek głowy
Co racja to racja. Z
uśmiechem skierowałam się w stronę dom. W kuchni mogłam dostrzec swoją
rodzicielkę.
Tak. Jak czas coś
zmieniać, to zmieniać wszystko. Postanowiłam nie czuć do niej urazy, w końcu
ona nie wiedziałam jeszcze o niczym. Kobieta na mój znak, zapaliłam dużą liczbę
dwa, kierując się za mną w stronę ogrodu. Dzieci ustawiły się w szeregu, a
przed nimi stał uśmiechnięty od ucha do ucha Oli.
Wraz z Sebastianem
stanęliśmy tuż za nim.
-Kochanie…Wszystkiego
najlepszego-powiedziałam, całując go w policzek
Sebastian zrobił to samo,
ale jako mężczyzna swoje życzenia zakończył innym gestem. Zaśmiałam się, kręcąc
głową.
-Teraz możesz pomyśleć
życzenie-wyszeptałam , a on zamyśloną minął błądził po zebranych gościach
Po chwili zdecydowanym
ruchem, zdmuchnął świeczkę. Każdy zaczął bić brawo, a ja z mamą, zaczęłyśmy
rozkrajać ciasto.
-Smacznego- powiedziałam,
zabierając brudne naczynia do zmywarki
-Mały wygląda na
zadowolonego-usłyszałam za sobą głos Sebastiana
Skinęłam głową, odwracając
się w jego kierunku. Próbowałam się uśmiechnąć. Dać oznakę radości. Każda moja
próba właśnie kończyła się tylko próbą.
-Znów o nim
myślisz?!-spytał, a może raczej stwierdził?!
Zagryzłam dolną wargę,
nieznacznie kiwając głową.
-Przepraszam…to silniejsze
od mnie!-wyszeptałam, ukrywając swoją twarz w jego ramionach
Od zawsze czułam się w
nich bezpiecznie. Były dla mnie ostoją, kiedy w dzieciństwie przeżywałam swoje pierwsze
problemy. Źle się z tym wszystkim czułam. Byłam cholerną egoistką. Zadawałam
ból osobie, która tak wiele dla mnie zrobiła. Kochałam Sebastiana…,ale to było
uczucie inne niż to, którym darzyłam Kamila. Równie silne, równie mocne, ale
jednak całkowicie inne.
-Nie masz mnie za co
przepraszać. Kochasz Kamila i nawet ja nie zastąpię jego miejsca w twoim
sercu…ale będę starał się aby Tobie i Oliemu nie zabrakło niczego. Nigdy.
Przytulił mnie mocno do
siebie, a ja rozkleiłam się już całkowicie. Nie chciałam, aby kiedy kolwiek
Sebastian przez mnie cierpiał. Jego wyznanie całkowicie mnie poruszyło. Był
wyrozumiał. Byłam mu wdzięczna za każde słowo wsparcia. Za jego obecność.
-Już spokojnie. Idź do
łazienki. Umyj twarz i wróć do nas-powiedział, całując mnie w czubek głowy
Skinęłam głową. W
samotności skierowałam się po schodach na górę. Byłam już zmęczona tym
wszystkim, aczkolwiek za razem szczęśliwa.
***
Zajęłam po woli miejsce na
krzesełku tuż przy łóżku małego. Chłopczyk przez dłuższą chwilę nie potrafił
odnaleźć swojego miejsca. Kiedy tylko spokojnie ułożył się na poduszce, okryłam
go kołdrą, całując w czubek głowy.
-Mamusi..-zaczął, a ja
momentalnie przeniosłam swój wzrok na jego drobniutką sylwetkę -Kocham
cię-powiedział, a już po chwili zatopił się w śnie
Przez dłuższą chwilę
wpatrywałam się w niego w ciszy. Nie raz słyszałam te słowa z jego ust. Nie raz
również wzruszałam się z ich powodu. Ale jednak przy każdym czułam to ciepło na
sercu. Podeszłam do niego, całując go w policzek. Głaskałam go łagodnie dłonią
po ciemnych włosach. Mimowolnie do moich oczu zaczęły napływać łzy. Słona ciecz
nie potrafiła znaleźć w sobie zrozumienia i już po chwili spływała bezwładnie
po moim policzku. Czułam ból. Piekący ból pamięci.
Od autorki:
Więc zaczynamy...poczatek drugiej serii. :) Czekam na wasza opinię.
Do następnego :*
Ajjj, ona nadal czuje ból. Tyle czasu minęło, a jednak Kamil jest nadal w jej sercu...
OdpowiedzUsuńPo dwóch latach Kamil nie jest jej obojętny... Ale czy można zapomnieć o kimś kogo kochało się bezgranicznie?
OdpowiedzUsuńLos na pewno jeszcze nie raz pokrzyżuje ich drogi..
Weny ;*
Nie da się zapomnieć szybko o prawdziwej miłości.
OdpowiedzUsuńWiem to ;)
Rozdział cudowny
Z niecierpliwością czekam na kolejny ;)
Rozdział świetny :3 Kurczę, szkoda, że tak cierpi. Przecież nie była niczemu winna. Ewa wykorzystała sytuacje i pewnie teraz opowiada Kamilowi jakieś głupoty, o tym, że z nią chce dalej być. Fajnie, że ma Sebastiana. Oliwier za pewne wyrośnie na przystojniaka :) Pozdrawiam i weny :* Zapraszam do siebie na Macka i Michała :)
OdpowiedzUsuńOch, biedna Julka. Przez dawną, choć wciąż prawdziwą miłość do Kamila nie może zaznać spokoju w życiu. I biedny Sebastian, który zawsze musi być tym 'drugim'.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Gratuluję Julce, że urodziła silnego i zdrowego chłopczyka, to po pierwsze ;) Należało się jej po takim cierpieniu jakie już kiedyś przeszła.
OdpowiedzUsuńMimo tego, że ma u swojego boku ukochanego synka i Sebastiana, któremu spróbowała dać szansę to jednak cierpi i tęskni za Kamilem. Swoją miłością, tatą jej synka...To wcale nie dziwne, dlatego strasznie jej współczuję. Mam nadzieję, że los się jeszcze kiedyś do niej uśmiechnie i będzie mogła stworzyć z Kamilem rodzinkę z prawdziwego zdarzenia. A teraz trzeba czekać na to, co będzie dalej.
Pozdrawiam ;*