Powrót do Zakopanego nie był łatwy. Pokuszę się nawet o
stwierdzenie, że w dzień, w którym znów znalazłam się w mieszkaniu był
najgorszym dniem.
Atmosfera jaka rozciągała się wokół mojego domu, idealnie
współgrała z moim dzisiejszym nastrojem.
Szarość jaka zalewała stolicę tatr, działała przygnębiającą
na każdego jej mieszkańca.
Deszcz, który z każdą kolejną chwilą przybierał na sile.
Wiatr, który wyginał drzewa, na każdą stronę.
Moje usta po raz kolejny dzisiejszego popołudnia zanurzyły
się w ciepłej brązowej cieczy, która pozwalała na ogrzanie mojego ciała.
Film, którego dźwięk odbija się od fioletowych ścian,
przeszywając tym samym panującą wokół mnie ciszę. Poprawiłam swoją sylwetkę na fotelu,
jeszcze mocniej otulając się kocem.
Nienawidziłam takich dni, teraz miałam ku temu kolejne
powody.
Westchnęłam zrezygnowana , odstawiając na niewielki
szklany stoliczek kubek z herbatą.
Spokojnym krokiem ,przemierzałam kolejną długość
niewielkiego salonu. Czułam jak łzy zaczynają napływać do moich oczu. Znów uczucie, którego próbowałam się pozbyć od
pierwszego pocałunku z Kamilem. Poczucie winny. To właśnie ono paraliżowało każdy
mój ruch w obecności skoczka. Zaciskam
mocno usta , spoglądając kątem oka na zdjęcie moje i rodziców. Oni nigdy nie
pozwoliliby na to bym spotykała się z żonatym mężczyzną. Kochali mnie i to nie
uchodziło żadnej wątpliwości. Zawsze chcieli dla mnie wszystkiego co najlepsze…jednak
nigdy nie pozwoliliby mi na takie posunięcie.
Wciągałam do swoich płuc zimne powietrze, które dostało
się przez uszczelnione drzwi balkonu. Przymknęłam oczy, delektując się górskim
zapachem.
Po chwili poczułam jak pojedyncza, ciepła łza, spłynęła po
moim policzku.
Kochałam Kamila. Naprawdę, mocno, bezgranicznie, ale czy
dam radę sprostać temu co szykuje dla nas przyszłość?
Dźwięk mojego telefonu sprowadził mnie na ziemię. Pustym
wzrokiem, szukałam swojej komórki, której jak na złość nie potrafiłam odnaleźć.
-Słucham…?-powiedziałam po dłuższej chwili, uspakajając tym
samym swój lekko przyspieszony oddech
-Cześć kochanie-powiedział, a na moich ustach zagościł
szeroki uśmiech-Jak tam? Radzisz sobie jakoś bez mnie?
-Niestety muszę! –poskarżyłam się, próbując nie wybuchnąć
śmiechem-A tak po za tym, to gratuluję wygranej. Przykro mi tylko, że nie
mogłam ci złożyć gratulacji od razu po zawodach osobiście-westchnęłam zrezygnowana, opierając
się o kuchenny aneks
-Nie martw się słońce, jeszcze będziesz miała
okazje-powiedział tajemniczo
***
Na zajęciach nie potrafiłam się skupić na niczym. Moje myśli wciąż krążyły wokół sylwetki
skoczka.
-Panno Ignaczak-donośny kobiecy głos sprowadził mnie na
ziemię
Nieobecnym wzrokiem sunęłam po kolejnym fragmencie,
wielkiej wykładowczej Sali. Uśmiechnęłam się blado, kiedy napotkałam na swojej
drodze morderczy wzrok pani Marysi.
-Przepraszam…-wyszeptałam, podnosząc się z miejsca
Musiałam okazywać swoją skruchę i żal za swoje winny,
niczym tak jak przy spowiedzi.
Kobieta po raz kolejny zmierzyła mnie swoim zabójczym
wspomnieniem, po chwili biorąc parę głębszych oddechów, gestem dłoni pokazując
mi zajęcie miejsca.
-To moja ostatnia uwaga, panno Ignaczak-wyznała po chwili
dobitnym głosem, który przez dłuższy czas odbijał się w mojej głowie
Kiwnęłam łagodnie głową, przysuwając swoje krzesło bliżej
ławki. Opadałam ciężar swojej głowy, na swojej dłoni, nieobecnym wzrokiem spoglądając
na widok zza oknem.
Wiadomości , które napływały ze strony kobiety wpadały mi
jednym uchem, natychmiast uciekając drugim.
Spojrzałam na miejsce obok siebie, które już od kilku dni
było puste. Karolina była chora, a ja tak mocno potrzebowałam jej towarzystwa i
rozmowy. Jej jako jedynej mogłam zaufać bezgranicznie. Jako jedyna również mnie
nie oceniała, a wręcz przeciwnie wspierałam mnie w tej całej pomylonej
sytuacji.
Westchnęłam, mówiąc sobie w myślach, że do domu wrócę
nieco później. Z łagodnym uśmiechem, powróciłam duchem do zajęć, których
właśnie minął czas. Pośpiesznie spakowałam do swojej torby podręczniki.
Szepcząc ciche dowiedzenia, opuściłam
salę, po chwili również opuszczając gmach szkoły.
Łagodnym krokiem ,przemierzałam kolejną długość uniwersyteckiego
dziedzińca.
Włosy radośnie wirowały na wietrze, który otulała całe
moje ciało, swoim zimne, nadając mi ukojenie.
Pośpiesznie zajęłam miejsce w swoim samochodzie. Rutynowe
czynności i mogłam ruszyć w kierunku domu swojej przyjaciółki. Kilkunasto
minutowa podróż zakończyła się w mgnieniu oka.
Po woli opuściłam swój samochód, zabierając z tylnego
siedzenia swoją torbę, ruszyłam w stronę domu czarnowłosej. Znajdując się na niewielkim wzniesieniu, nacisnęłam na
niewielki przycisk ulokowany na górnej części moich kluczy. Charakterystyczny
dźwięk, który wywołał łagodny uśmiech na moich ustach , pozwalając również tym
samym na dalszą podróż. Po kilku krokach
znalazłam się pod drzwiami, łagodnie uderzając o zewnętrzną stronę drzwi.
-Ooo Julka. Miło cię widzieć-zauważałam jak chorobo mocno
potrafi wymęczyć człowieka
Na co dzień uśmiechnięta od ucha dziewczyna, w tym
momencie stała przed mną w rozciągniętej bluzce od piżamy i szlafroku, a na jej
ustach panowała tylko blady , prawie niezauważalny uśmiech
-Martwiłam się o ciebie-zaczęłam znajdując się w już w
środku
Ściągnęłam z siebie zbędna garderobę, ruszając za
przyjaciółką w głąb domu.
-Wszystko już w porządku?-spytałam, zajmując miejsce na
fotelu naprzeciwko kanapy, na której położyła się czarnowłosa
-Szczerze?-spytała, spoglądając na mnie zapuchniętymi, czerwonymi
oczami
-Zawsze-zaśmiałam się by chociaż w niewielkim stopniu
rozgrzać atmosferę, która panowała wokół nas
-Jest do dupy! Mam już dość leżenia w łóżku i patrzenia
się w sufit. Ja potrzebuję towarzystwa.-mruknęła, krzyżując ręce na piersi
niczym obrażona mała dziewczynka
Zaśmiałam się, sięgając po swoją torbę.
-Teraz zabiję trochę twoją nudę. Tutaj masz wszystkie notatki
z wykładów, a po drugie jeśli chcesz to mogę ci potowarzyszyć przez jakiś czas-uśmiechnęłam
się
-Nawet nie wiesz jak długo czekałam na tą deklaracje!-zaśmiała
się, dobierając z niechęcią od mnie pliczek kartek, które rzuciła bezwładnie na
stolik-Tym to ja się zajmę później!-dodała , znikając zza ścianą
Zaśmiałam się, ruszając w kierunku, gdzie zniknęła drobna
sylwetka mojej przyjaciółki.
Wskoczyłam na kuchenny aneks, przyglądając się
poczynaniom dziewczyny. Uśmiechnęłam się kiedy wsypywała do kubków mój ulubiony
proszek.
-A jak się układa między tobą, a panem Stochem?-spytała,
a ja uśmiechnęłam się łagodnie
-Dobrze. Chociaż rozłąka nie działa dobrze na moje
samopoczucie i oceny-westchnęłam, kołysając nogami raz w przód, a raz w tył
-A tam. Chwila samotności dobrze robi osobą w związku.
Mówię ci to. Tak to byście się sobie znudzili, a teraz przynajmniej każde z was
tęskni i nie może się doczekać spotkania!
Przytaknęłam głową, zabierając jeden z kubków, który był
wypełniony słodką, brązową cieczą.
Od autorki:
Dzielę sie z wami kolejny rozdziałem!
Mam nadzieję, że się wam spodoba :)
Hmm...bez zbędnych słów...po prostu czekam na wasza opinię. :)
Pozdrawiam :****
Ps. Postaram się nadrobić zaległości w miarę swoich możliwości :)
CZYTASZ=SKOMENTUJ
Kawoholiczka normalnie xD Ha ha ha, jej związek z panem Stochem układa się coraz ciekawiej, tylko kurcze Ewa...nie mogę się doczekać momentu jak się dowie wszystkiego:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam do mnie:D
Kamil jak widać zakochany, a co będzie jak Ewa się dowie? Czekam z niecierpliwością na kolejne obietnice. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńW pełni zgadzam się z ostatnim zdaniem wypowiedzianym przez przyjaciółkę. Rozłąka czasami dobrze wpływa na oboje zakochanych :)
OdpowiedzUsuńTu nie da się załatwić tego tak, by wszyscy byli szczęśliwi. Ktoś na tym ucierpi, a na razie jest to Julka. Młodziutka i bardzo wrażliwa, a to na pewno nie pomaga jej w tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :)
Ewa Ewa Ewa Ewa... No kurcze no ja na Ewe czekam!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo to teraz zacznijmy po kolei: cieszę się że rozdziały są tutaj często :D
Po drugie Kamil jest słooodki <3 i czuję że będzie jakaś niespodzianka :)
Julcia jest biedna. Bo widać jak ten związek musi odchorować....
Czeeeeeeeekam mam nadzieje że nie długo! :)
http://let---it---go.blogspot.com/
Świetny rozdział ;) Julka zakochana po uszy widzę .niech sie lepiej na nauce skupi bo ja normalnie siedze na polaku z podpartą reką słucham mauczycielki a ta "kasia słuchaj " :D No żal mi jej. Ale czasmi o opow.. na lekcjach mysle czasm o opowiadaniąch ;)Ciekawa jestem w jaki sposób się uwa dowie ;) No i czy julka poddoła wywaniom jen związku z Kamilwm ;) Pozdrawiam i weny ;* Nobto zapraszam do mnie na odrbienie zaległości ;)
OdpowiedzUsuńOjejkuu , Kamil jest taki słodki *.*
OdpowiedzUsuńA gdzie Ewka , ha chce Ewke , jej rekacje :D
Julia biedulka teskni :c
Czekam nn i zapraszam do siebie :) Również czekam na Twój komentarz <3
Buziaki :**
Swietny, swietny, swietny! Ewa, Ewa,Ewa, Ewa! Czekawa jestem jak sie dowie. I jak na to zareaguje. Szkoda Julki, ze w zonatym akurat sie zakochala :( no ale coz serce nie sluga no nie? Czekam na kolejne. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńKurczę, wszystko fajnie, okej, słodko pomiędzy Julią i Kamilem, ale ... obawiam się czy ktoś, niejaka Ewa, nie popsuje tej relacji. Co ja gadam?! Na pewno to popsuje, bo zapewne będzie walczyć o męża! Oj, ciekawie będzie, oj ciekawie!
OdpowiedzUsuńPS. ósemka u mnie : another-story-about-ski-jumping.blogspot.com
Cuudowne to <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co będzie dalej tak bardzo mnie to ciekawi no xd
< nie przejmuj się, zamiast mózgu mam atrapę więc sama rozumiesz.. :D xd >
Kamil taki cudowny <3
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Na razie jest pięknie, ale co z Ewą? Myślę, że jak się dowie to będzie niezła awantura i nie wiadomo co wtedy zrobi Kamil.. Oby tylko Julka bardzo nie cierpiała :). Dobrze, że odwiedziła swoją przyjaciółkę, babskie popołudnie bardzo im się przyda, Julce, bo nie będzie ciągle myśleć o Stochu, a Karolinie, bo nie zanudzi się w 4 ścianach. Choroba to jednak nic przyjemnego.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
http://czas-naprzerwe.blogspot.com/
Kurczę, między nimi jest tak słodziutko, że nie ma jak tego opisać. Szkoda tylko, że pewnie niedługo wybuchnie bomba i zaszaleje tajfun o imieniu Ewa. No ale jest jego żoną. Na pewno będzie walczyła o męża i małżeństwo, nie ma co ukrywać.
OdpowiedzUsuńZakochać się w żonatym mężczyźnie... to dopiero sprawa sercowa.
I zapewne będzie cierpiała na tym cała trójka. Nie tylko Julka.
Pozdrawiam serdecznie ;**