środa, 18 czerwca 2014

Obietnica dwudziesta czwarta.

Dni mijały, a ja Kamila mogłam zobaczyć tylko w telewizji. Cieszyłam się z jego zwycięstw i smuciłam z jego porażek. Na czas nieobecności mojego ukochanego wprowadziła się do nas Jagoda. To chyba był jeden z nielicznych pomysłów bruneta, które byłam w stanie zaakceptować.
-Kochanie…napijesz się czegoś?-spytała, spoglądając na mnie z przejęciem
Pokręciłam przecząco głową. Uśmiechnęła się łagodnie, zajmując miejsce obok mnie. Moją uwagę odwrócił od szklanego ekranu telewizora, dzwoniący telefon. Pokręciłam ze śmiechem głową. Byłam pewna kogo głos usłyszę po drugiej stronie. Podniosłam się po woli z miejsca, sięgając po dzwoniącą komórkę.
-Słucham-powiedziałam ze śmiechem, oczekując na reakcję z drugiej strony
-Jula?-zmarszczyłam lekko brwi, próbując rozpoznać glos, który dochodził do mojego układu słuchowego
Znałam ten głos. Bardzo dobrze. Nie należał on na pewno do Kamila…
-Sebastian?-spytałam, niepewnie, spoglądając na szatynkę, która uśmiechnęła się łagodnie, opuszczając salon-Stało się coś?-spytałam, czując napływający strach
-Nie. Nie denerwuj się. Tak dzwonię. Chciałem dowiedzieć się co u ciebie słychać? I pogratulować!
Pogłaskałam swój zaokrąglony brzuch, zajmując swoje poprzednie miejsce.
-Dziękuje. A u mnie? Wszystko w porządku. Chciałabym mieć już wszystko za sobą.-wetchnęłam
-To zrozumiałe. Taki brzuszek musi sporo ważyć-zaśmiał się, co mimowolnie odwzajemniłam
-Nawet nie wiesz jak bardzo-dodałam ściszonym głosem
Między nami zapanowała cisza. Z sekundy na sekundę zamieniająca się w niezręczność. Nie pamiętam już czasu kiedy cisza była naszym sposobem na rozmowę. Na spędzanie wolnego czasu. Wiele się  zmieniło. Ja się zmieniłam. On. My. Nie jesteśmy już tymi samym dziećmi.
-A u ciebie? -spytałam zachrypniętym głosem, układając się wygodnie na poduszkach
-Nie narzekam. Na razie wszystko układa się pozytywnie, ale zawsze znajdzie się coś co trzeba poprawić. Zresztą chciałbym ci coś powiedzieć…-urwał, a ja zaskoczona wpatrywałam się w przestrzeń przed sobą
Czekałam na jego odpowiedź, ale w słuchawce usłyszałam męski, donośny głos.
-Przepraszam cię. Dokończymy później, dobrze?-spytał
-Dobrze-dodałam, odkładając telefon na jego miejsce
 Byłam zaskoczona jego telefonem, ale z drugiej strony szczęśliwa. Nie chciałam go stracić.

***
I tak nadszedł Turniej Czterech Skoczni. Jedna z prestiżowych imprez tego sezonu.
Z uśmiechem stałam przed drzwiami jednego z hotelowych pokoi. Co jakiś czas dusząc w sobie uśmiech, spoglądałam w stronę mojej przyjaciółki. Po chwili miałam już dość panującej wokół mnie ciszy . Zapukałam do drzwi, odsuwając się na bezpieczną odległość. Oparłam się plecami o ścianę, czekając na mojego ukochanego w drzwiach.
-Piotrek jeśli to znowu ty …to nie wiem po prostu co Ci…-zamilkł, wpatrując się we mnie jak zaczarowany
Wybuchłam śmiechem, przytulając się do niego.
-Ciebie też miło widzieć, skarbie-pocałowałam go w policzek, stając z nim twarzą w twarz
Chłopak wciąż nie mógł uwierzyć w to, że przed nim stoję.
-Co ty tutaj robisz?-spytał zaskoczony, mocno mnie do siebie przytulając
Odwzajemniłam pieszczotę .Lekceważąc całkowicie jego pytanie, ułożyłam swoją głowę na jego ramieniu.
-Jula…stało się cos?-spytał, bacznie mi się przyglądając
-Nie. Czemu? Wszystko jest w jak najlepszym porządku- wyznałam z szerokim uśmiechem, wymijając go
Weszłam do jego pokoju. Z uśmiechem spoglądałam na porządek jaki panował wokół niego.
-A twój towarzysz , wparował?-spytałam ze śmiechem, zauważając drugą część pokoju, która nie była taka czysta i schludna
-Dobrze by było-westchnął, opadając na łóżku
Położyłam się obok niego. Wykonując każdy gest podobnie jak on. Widziałam jak się martwi. Czuje, jak wielka presja na nim ciąży. Każdy Polak wierzy, że to właśnie on pokaże Austriakom  kto rządzi w świecie skoków.
-Będzie dobrze-wyszeptałam, kładąc swoją głowę na jego ramieniu
Odpowiedziała mi cisza. Wiedziałam, że musi się jakoś odstresować, ale nie przesadzajmy. Po chwili podniósł się z miejsca, całując mnie w czubek głowy. Zaskoczona wpatrywałam się w jego sylwetkę, która opierała się o drewniany parapet. Nie patrzył na mnie. Patrzył w jakiś punkt ulokowany przed sobą. Po woli podniosłam się z miejsca, stając obok niego.
-Kochanie…-zaczęłam niepewnie-Rozumiem Cię…albo raczej staram się Ciebie zrozumieć. Nigdy nie będę w twojej skórze, ale nie możesz się tak zamęczać…-gładziłam jego ramię swoja ręką, próbując dodać mu w ten sposób otuchy
-Masz racje…nie rozumiesz. Nie oto tutaj chodzi. Chciałem Ci powiedzieć…nie wiem jak…ale…-zamilkł, kiedy wokół nas rozniósł się dźwięk pukania do drzwi
Brunet wyminął mnie. Staną przy drzwiach , spoglądając na mnie. Z jego ust mogłam wyczytać słowo kocham Cię. Uśmiechnęłam się, ale po chwili uśmiech mi zrzedł. Z niedowierzaniem przyglądałam się osobie, która stała przed mną. Ona była nie mniej zaskoczona. Lustrowała mnie wzrokiem, a później jej oczy przystanęły na moim brzuchu. Zakryłam go dłońmi na tyle ile mogłam.
-Co ona tutaj robi?-spytałam podirytowana, spoglądając na Kamila, który ze spuszoną głową zatrzasnął za nią drzwi
-Jestem fotografką polskiej reprezentacji, Kamil Ci nie wspominał?-spytała, a na jej ustach zagościł szyderczy uśmiech
-Jakoś zapomniał…-warknęłam, podirytowana całą, zaistniałą sytuacją
Spoglądałam na niego z wyrzutem. Rozumiem, że nie chciał mnie denerwować, ale okłamywanie jest jeszcze gorsze. Bez słowa wyminęłam tą dwójkę, z całej siły zatrzaskując za sobą drzwi.
-Julka-słyszałam za sobą jego głos, ale nie myślałam zwolnić
-Zostaw mnie w spokoju!-krzyczałam
Szłam przed siebie. Po chwili usłyszałam za sobą kolejne nawoływanie. Jednak już nie był to Kamil. Uśmiechnęłam się, odwracając na pięcie. Wpatrywałam się w blondyna, który biegną w moją stronę.
-Wyglądasz kwitnąco. -pocałował mnie w policzek
-Dziękuje. Ty również. Hahah...widzę, że sezon ci służy-zaśmiałam się, co odwzajemnił
-Co tutaj robisz? Dawno przyjechałaś?
-Nie-pokręciłam głową- Niedawno. Przed chwilą. Chciałam odwiedzić Kamila, ale teraz to nie jestem pewna czy było to dobry pomysł-posmutniałam, czując jak do moich oczu zaczynają napływać łzy
Sebastian bez słowa , mocno mnie do siebie przytulił, a ja już całkowicie się rozkleiłam. Kochałam Kamila. Całym sercem. Nad życie. Nie chciałabym go stracić. A teraz kiedy Ewa ma go na wyciagnięcie ręki, nawet miłości nie jestem już pewna.
-Cii…kochanie w takim stanie nie możesz się denerwować. To może wam zaszkodzić…chodź zapraszam cię na ciacho i gorącą czekoladę
Spojrzałam na niego zaszklonym wzrokiem, czując mocne kopnięcie w brzuchu.
-Widzisz co narobiłeś?-spytałam z uśmiechem –Teraz już nie mogę odmówić, bo mały mi żyć nie da-dodałam z równym entuzjazmem
-Więc zapraszam. Znam bardzo dobrą kawiarnie nieopodal skoczni.-dodał, prowadząc mnie pod ramię


Od autorki:
Bez humoru. Bez czegokolwiek mieszam w tym opowiadaniu. Pewnie już dostrzegłyście w obietnicach dobiegamy już do końca...co prawda to prawda, ale końca I SERII. 
Później pojawi się druga. 
Mam nadzieje, że się wam spodoba. :)
Buziaki :*

3 komentarze:

  1. Jak to dobrze, że Julia i Sebastian odnawiają kontakty. A Kamil mógłby takie rzeczy jej mówić, a nie ukrywać wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że wreszcie się do niej Sebastian odezwał :) Jest bardzo miły i widać, że bardzo lubi Julkę. A Kamil to mnie dziś zaskoczył. Czemu nie powiedział Julce o Ewie? Ok, może i to było trudne, ale w końcu mógł ją uprzedzić. Rozdział świetny :* Pozdrawiam i weny :* Zapraszam do mnie na Maćka i Miśka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział ;)
    Grr Czy ona nigdy nie da im spokoju ;/
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń