Koniec. Nadszedł dzień, w
którym musiałam się pożegnać z słońcem, plażą i wszystkim tym co kojarzyło się z
błogim lenistwem. Z niechęcią przymknęłam swoją walizkę, usilnie próbując
dopiąć cholerny zamek.
-Daj. Ja to
zrobię.-usłyszałam za sobą roześmiany głos Kamila
Uśmiechnęłam się łagodnie,
całując go przelotnie w policzek.
-Dziękuję-wyszeptałam,
kierując się w stronę łazienki
Bacznym wzrokiem
lustrowałam pomieszczenie , odszukując znajoma rzecz. Kamień z serca. Na szczęście
każda z moich własności miała swoje miejsce w walizce. Wróciłam do Kamila,
który z triumfującym uśmiechem , odstawił moją walizkę na bok. Odwzajemniłam
gest, biorąc do rąk nasze paszporty i bilety lotnicze. Z grymasem
niezadowolenia, oparłam się o ścianę czekając na bruneta, który zamykał
hotelowy pokój.
-Nie mam ochoty wracać-wymruczałam,
czując jak chłopak otula moje biodra swoimi rękami
Jego ciepło całkowicie mi
się udzielało, szkoda, że nie było podobnie z entuzjazmem jakim on pałał.
-Niestety ja już muszę
wracać. Rozumiesz. Trening , nowy sezon.-westchnął, opierając swoje czoło o
moje
Jego ciepły oddech,
łagodnie muskał moje policzki. Zagryzłam wargę, kiedy ściągnął z mojego nosa
przeciwsłoneczne okulary, wpatrując mi się prosto w oczy. Moje kolana uginały
się pod ciężarem tego spojrzenia. Przyjemny dreszcz kursował tam i spowrotem po
moich plecach.
-Musimy już
iść-wychrypiał, a ja ze złością podążałam tuż za nim
-A myślałam, że to ja
potrafię spieprzyć przyjemna atmosferę-fuknęłam, schodząc z walizką po schodach
Cichy śmiech Kamila
powodował u mnie atak irytacji. Ja nie widziałam w tym nic zabawnego.
Ze znudzeniem oparłam się
plecami o ścianę recepcji. Byłam zła, ale ona była spowodowana też czymś
jeszcze. Mój humor od rana zmieniał się jak na karuzeli. Nie potrafiłam już
sama siebie zrozumieć. Westchnęłam, krzyżując dłonie. Wpatrywałam się pustym
wzrokiem w punkt ulokowany przed sobą. Łagodne szarpnięcie wybudziło mnie z
zamyślenia. Błądziłam nieobecnym wzrokiem po twarzy Kamila.
-Idziemy?-spytał łagodnie się
uśmiechając
Skinęłam głową, jako
pierwsza tym razem opuszczając budynek hotelu. Szłam łagodnym krokiem, oddając
swój bagaż kierowcy, pośpiesznie zajmując swoje miejsce w taksówce. Było mi tak
jakoś dziwnie. Nie czułam się najlepiej. W ogóle ostatnie dni mojego pobytu na
wakacjach były fatalne. Dostałam jakieś grypy żołądkowej, która nie chciała
mnie opuszczać nawet na krok. Kiedy brunet znalazł się tuż przy mnie ułożyłam
swoja głowę na jego ramieniu, zamykając
oczy.
***
Od wakacji minął już
miesiąc. Dni mijały niemiłosiernie szybko. Nim się obróciłam już czekały na
mnie testy zaliczeniowe. Nie potrafiłam zmrużyć oka w noc. Jednym powodem była
nauka. Moje pośpieszne analizowanie każdej z notatek, a drugie moje
samopoczucie. Czułam się strasznie osłabiona, jakby ktoś pozbawił mnie
jakiejkolwiek chęci do życia. Na jutro mam umówioną wizytę u lekarza. Oczywiście
wszystko było winą mojego ukochanego chłopaka i przyjaciółki. Obaj sprzymierzyli
się przeciwko mnie.
Wyprostowałam swoje nogi,
odczuwając ulgę. Ułożyłam swoją głowę na zagiętej poduszce, ulokowanej pod moim
karkiem. Od dłuższego czasu pragnęłam długiego i spokojnego snu. Miejsce obok
mnie było puste. Znów czułam w swoich ustach dudniący dźwięk samotności. Brunet właśnie znajdował się na zgrupowaniu w
Szczyrku. Tęskniłam za nim, ale byłam świadoma tego, że to jego praca. Zajęcie
, które stało się również jego pasją. Tak samo czułam się ja. Psychologia była
dla mnie czymś miłym, a nie zajęciem , które musi przynosić mi dochody. Dźwięk
telefonu postawił mnie na ziemi. Wzrokiem odszukałam swój telefon, podnosząc
się z miejsca. Nacisnęłam zieloną słuchawkę , przystawiając komórkę do ucha.
-Słucham…-powiedziałam
ziewając
-Znów nie śpisz? Kochanie myślałem
, że zrozumiałaś mnie kiedy mówiłem ci, że masz się nie przemęczać-usłyszałam
zaniepokojony głos Kamila
Jak ja za nim tęskniłam. Naprawdę.
Aczkolwiek czekałam na inne słowa z jego strony. Prychnęłam cicho, powracając
na swoje poprzednie miejsca. Przeczesałam swoje włosy, czekając na reakcję z
drugiej strony.
-To dla mnie bardzo ważne,
sam wiesz. Od tego zależy moja przyszłość w tym zawodzie-jęknęłam, podnosząc
się z miejsca
Poczułam jak grunt usuwa
mi się spod nóg. Obraz stawał się coraz mocniej zamazany. Nie czułam się
najlepiej. Oparłam się dłońmi o komodę, głęboko oddychając.
-Julka? Julka , jesteś
tam? Kochanie? Zaczynam się martwić! Julka!-jego krzyk dochodził do mnie jak
zza masywnej ściany
Po chwili nagle wszystko
zamilkło, a ja straciłam już kontakt z rzeczywistością.
***
Biel. Białe ściany. Białe
prześcieradło. Biała podłoga. Ten koloru już nie raz pojawiła się w mojej
pamięci, zadając mi potworny ból. Podniosłam się łagodnie na łokciach, rozglądając
się uważnie wokół siebie. Byłam sama, a wokół mnie panowała cisza. Opadłam
bezwładnie spowrotem na poduszkę, zaciskając w swoich dłoniach skrawek
materiału, którym byłam okryta.
-Jula!-usłyszałam zaniepokojony,
aczkolwiek radosny głos mojej przyjaciółki
Szatynka podbiegła do
mnie, mocno oplatając mnie swoimi dłońmi. Przez moment nie docierało do mnie świeże
powietrze.
-Nawet nie wiesz jak się martwiłam,
kiedy Kamil zadzwonił do mnie, że stracił z Tobą kontakt. Myślałam, że nie
żyjesz. Kochanie nie strasz nas już tak!-powiedziałam na jednym wdechu, zacieśniając
swój uścisk
-Przepraszam, ale jeśli w
tym momencie mnie nie puścisz to ja nie wiem, czy twoje słowa nie będą adekwatne
do obecnej sytuacji-wyszeptałam, a ona natychmiast odsunęła się od mnie na
bezpieczną odległość, łagodnie się uśmiechając w moim kierunku
Próbowałam odwzajemnić
gest. Chciałam, a jednak nie potrafiłam. Zamiast niego na moich ustach zagościł
niewyraźny grymas.
-Karolina…wiesz już coś?
Lekarz powiedział ci co mi jest. Nie mam ochoty spędzać tutaj czasu skoro nie
jest on zbytnio potrzebny-wyszeptałam, a ona pogładziła swoją dłonią moją ,
która bezwładnie leżała na moim kolanie
-Wyglądasz blado. Wątpię,
żeby Cię szybko stąd wypuścili-wyszeptała ze smutkiem, a ja z niechęcią
skinęłam głową
Nagle drzwi od Sali się
otworzył, a w nich stanął średniego wieku mężczyzna, w białym kitlu. Na moich
ustach pojawił się grymas, gdy z tyłu
dostrzegłam swojego ginekologa.
-Dzień dobry pani
Julio-powiedział jeden z mężczyzn
Z zaskoczeniem wpatrywałam
się w niego.
-Dzie-eń dobry. Nic z tego
nie rozumiem. Co pan tutaj robi?-spytałam, a lekarz z uśmiechem skierował się w
moją stronę
-Ja już jestem zbędny w tym
wypadku- uśmiechnął się jeden z nich, odkładając moją kartę na rant łóżka-Życzę
wszystkiego najlepszego-dodał , opuszczając salę
Mężczyzna przez dłuższy
czas milczał, wygodnie spoglądając na moją przyjaciółkę, która rozumiejąc co
chce powiedzieć, opuściła sale szepcząc ciche wrócę później. Zostaliśmy sami, a ja czekałam na odpowiedzi, ale się
jej nie doczekałam.
-Proszę mi powiedzieć czy
czuła się pani ostatnio osłabiona?-spytał, zakładając nogę na nogę
Skinęłam głową, nie mając pojęcia
do czego dąży ta rozmowa.
-Proszę mi powiedzieć co
mi dolega. Wie pan, że jak ja mocno nie lubię szpitali, zwłaszcza po ostatnich
wydarzeniach-wzdrygnęłam się , czując jak do moich oczu zaczynają napływać łzy
-Rozumiem panią-uśmiechnął
się-Długo pani tutaj nie zagości, nie ma co do tego podstaw-dodał, a ja
westchnęłam, odczuwając jak potężny ciężar spada mi z serca
-Dziękuję-wyszeptałam,
łagodnie się uśmiechając
-Jednak mam do pani jedną
prośbę. To co pani powiem za moment może być czymś wspaniałym, jednak tym razem
będę miał panią pod bacznym wzrokiem.-odparł, a ja z zaskoczeniem spojrzałam
ponownie na mężczyznę
-Chyba pan nie chce mi
powiedzieć, że ja…-urwałam, kręcąc z niedowierzaniem głową
Uśmiechnął się łagodnie, kiwając
głowa na znak zgody.
-Jest pani w ciąży!-dodał,
a ja z uśmiechem pogładziłam swoją dłonią płaski wciąż brzuch
Nie potrafiłam określić
tego co właśnie czułam. Radość chciała rozerwać moje serce. To była najwspanialsza
wiadomość jakiej mogłam się spodziewać.
-Musi pani na siebie
uważać. Żadnego wysiłku. Żadnego stresu. Po prostu odpoczynek i relaks. To
chyba wszystko co kobiety kochają, prawda?-spytała ze śmiechem, a ja skinęłam
głową- Będę miał panią na uwadze. Tym razem nie pozwolimy na to by ta kruszynka
opuściła panią , bynajmniej nie przed porodem-zaśmiał się , podnosząc równocześnie z
miejsca
-Do zobaczenia-powiedział
, zamykając za sobą drzwi
-Do zobaczenia-wyszeptałam
zamyślona
To co usłyszałam po prostu
było jak w śnie. Kilka razy pod nieuwagą lekarza szczypałam się w rękę. Jednak
się nie wybudziłam. W obecnej chwili byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Od autorki:
Oceny już są częściowo ostateczne, ale jednak pozostają jeszcze wyjątki.
Po 10 oddam się pisaniu nowych rozdziałów i nadrabianiu zaległości u was!!!
Mam nadzieje, że dacie mi czas ;)
Buziaki :*
Przepraszam, że nie komentowałam, ale po prostu gdzieś zapodziałam link do twojego bloga i nie mogłam go znaleźć ;/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi to wybaczysz ;)
Nadrobiłam poprzednie rozdziały i mogę stwierdzić, że to jest cudowne <3
Kamil się oświadczył jej <3
Julka w ciąży <3
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Damy, damy! I już na wstępie zapraszam do mnie na nowy ;) Ale przechodząc do rozdziału to jestem cała happy! Tylko czemu nas tak przetrzymałaś!? Już w mojej głowie było wszystko ciąża, białaczka, anemia... Ów! Jak dobrze że będzie teraz wszystko pięknie, ładnie i fajnie! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
To chyba naprawdę szczęśliwy czas dla Julki... Oświadczyny Kamila, ciąża.
OdpowiedzUsuńOby tak było dalej :)
Życzę weny, pozdrawiam :)
To dla niej na pewno świetna wiadomość. Ma mężczyznę, który ją kocha do szaleństwa, będzie mieć dziecko i do tego jest już zaręczona. Wszystko się świetnie układa, ale znając cię na pewno coś wymyślisz by pokrzyżować ich plany. Rozdział świetny i długością oraz treścią :3 Czekam cierpliwie aż zajrzysz na Maćka i Michała do puki 10 nie przekroczyli jeszcze, bo potem to już zleci... Pozdrawiam i weny :*
OdpowiedzUsuń