piątek, 27 czerwca 2014

Obietnica ostatnia.

Leżałam wtulona w blondyna. Po woli się uspakajałam, a to wszystko za sprawą jakiś środków uspakajających. Moje powieki stawały się coraz bardziej ociężałe, aż w końcu się zamknęły.
Stałam tam. Wpatrywałam się w szczyt skoczni, czekając na skok Kamila. Wiedziałam, że sobie poradzi. Był mistrzem w tym co robił. Od razu było widać, że z nartami się urodził. Nadszedł jego moment. Trener pewnym gestem dłoni, pomachał biało-czerwoną chorągiewką. Zacisnęłam mocno powieki i dłonie. Cicho syczałam z ból , ale nie mogłam odpuścić. On musiał czuć moje wsparcie. Nagle jego ciało po woli zaczynało osuwać się po rozbiegu. Ze łzami wpatrywałam się w jego sylwetkę, która bezwładnie się staczała. Z całej siły zaczęłam biec w tamtym kierunku. Upadłam koło niego. Mając nadzieje, że to tylko sen. Koszmar, z którego za chwilę się wybudzę.
-Nieee!!!-obudziłam się cała zalana potem
To był tylko sen. Koszmar. Próbowałam uspokoić swój przyspieszony oddech.
Wokół mnie panował całkowity mrok. Po woli zsunęłam swoje nogi na ziemię, podnosząc się z miejsca. Na sobie miałam zwykłe ubrania, co musiało oznaczać, że przespałam zawody. Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę sypialni Kamila. Na drodze spotkałam Sebastiana. Uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Jula...gdzie ty idziesz? Lekarz chyba mówił Ci, że nie możesz wstawać z łóżka-widziałam w jego oczach troskę, ale teraz musiałam upewnić się, że to wszystko było tylko snem
Wyminęłam go , lekceważąc całkowicie jego słowa.
-Jula…Kamila tam nie ma…-zamilkł
Przystanęłam, spoglądają na niego. Zaczęłam kręcić przecząco głową, próbując powstrzymać napływające do oczu łzy.
-A jednak to prawda-wychrypiałam, a on mocno mnie do siebie przytulił-Ja chcę przy nim być. Rozumiesz? Sebastian zawieź mnie do Kamila. Proszę. Zawieź-mój głos coraz bardziej słabł
Blondyn pomógł mi wrócić do pokoju. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i skierowałam się z nim w stronę samochodu.
Po krótkiej podróży znaleźliśmy się pod szpitalem. Wysiadłam pospiesznie z samochodu, odrzucając od siebie z dużym impetem drzwiczki samochodu, a po chwili również budynku. Biegłam przed siebie, co jakiś czas ocierając spływające po policzku łzy. Wbiegłam na recepcje, uderzając nerwowo w dzwonek, którym chciałam przywołać do siebie odpowiednie osoby. Kobieta nie kwapiła się zbytnio do tego, by do mnie podejść.
-Słucham?-rzuciła oschle
-Szukam Kamila Stocha. Może mi pani powiedzieć w której  Sali leży?-każde z wypowiadanym przez mnie słów, były tłumione przez napływające łzy
Nie potrafiłam sobie poradzić z tą nie świadomością co się z nim teraz dzieje. Jak się czuje? Ta bezsilność mnie zabijała.
-Sala 305. Do końca korytarza, pierwsza sala po lewej
-Dziękuje-odpowiedziałam, biegnąc przed siebie
Tuż za mną biegł Sebastian, który próbował mnie zatrzymać.
-Masz w sobie dziecko, na które też musisz uważać-powiedział, ale ja uciekałam już wzrokiem tylko w stronę Sali, w której leżał Kamil
Resztę trasy przeszłam spokojnie. Blondyn uświadomił mi coś ważnego. Pod swoim sercem nosze małą kruszynkę, o która powinnam dbać jak o coś najcenniejszego. Na krzesełkach zauważyłam trenera, zawodników i Ewę. Stanęłam przed wielką szybą, wpatrując się w sylwetkę Kamila. Łzy bezwładnie spływały po moich policzkach.
-Co z nim?-spytałam drżącym głosem, niepewnie spoglądając na Łukasza
-Stan jest stabilny. Niedawno się obudził, ale na razie nie chcą nikogo do niego wpuścić-wyznał-Julia-podszedł w moją stronę-Powinnaś wrócić do hotelu. Wiesz, że taki stres może zagrozić dziecku- wyznał, a ja pokręciłam pewnie głową
-Nie mogę go zostawić. Nie mogę. Zrozumcie.-wyszeptałam, rozklejając się już całkowicie

***
Do sali po woli wchodził każdy. Widziałam, że na twarzy brunet gości szeroki uśmiech.
Po chwili w środku pozostał już tylko Łukasz. Wzięłam parę głębszych oddechów, spoglądając na blondyna. On z niewyraźnym uśmiechem skinął głowa, a ja niepewnie weszłam do sali.
-Kochanie…-zaczęłam, mocno ściskając jego dłoń
Brunet całkowicie był zaskoczony moją reakcją, odrzucił moja dłoń jak oparzony. Spoglądałam na niego zaskoczona, za to on mierzył mnie bacznym wzrokiem.
-Kim ty jesteś?-spytał, a ja poczułam mocne ukłucie w sercu
Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem. Łzy spływały po moich policzkach. Łukasz sam nie był do końca pewien tego co usłyszał.
-Kamil…nie poznajesz?-spytał zaskoczony, na co brunet pokiwał przecząco głową
-A powinienem?-spytał, a ja odwróciłam swój wzrok z bóle spoglądając na Sebastiana, który pojawił się w sali
-To twoja narzeczona,  idioto-warknął blondyn-A to twoje dziecko-dodał, a ja go nie poznawałam
W obecnej chwili byłam zamroczona bóle, który rozrywał moje serce.
-Nie pamiętam. Przepraszam. -dodał, a ja nie mogłam już tego słuchać
Po prostu wybiegłam z sali. Usiadłam na plastikowym krzesełku, ukrywając swoją twarz w dłoniach.
-Kochanie…uspokój się. Proszę. To może wam zagrozić.-głos Sebastiana, dochodził do mnie jak zza masywnej ściany
-On mnie nie pamięta?-mówiłam jak zaczarowana -Jak on mógł mnie…nas zapomnieć?
Odwróciłam swój wzrok, wpatrując się tępym wzrokiem w jakiś punkt przed sobą.
-Spokojnie. Chodź, zabiorę cię do hotelu. Musisz odpocząć.

***
Od tego feralnego dnia nie pojawiłam się w szpitalu. Chciałam, ale nie potrafiłam. Teraz w moich myślach był już tylko nasz synek. Mała istotka, która nie może płacić za nic.
Leżałam bezwładnie na hotelowym łóżku, pustym wzrokiem wpatrując się w sufit.
-Jula…musisz coś zjeść.-usłyszałam obok siebie ściszony głos przyjaciela
Nie drgnęłam. Czułam się jakby ktoś pozbawił mnie wszystkiego. Uczucia, które jako jedyne trzymało mnie przy życiu.
-Jak ja mam wrócić teraz do mieszkania? Wszystko będzie mi przypominać o nim, o nas. Zbyt wiele bólu. A do tego on mnie już nie chce? Mówi, że kocha Ewą-wszystkie te słowa z trudnością przeciskały się przez moje gardło
-Słońce… ja Cię nie zostawię. Możesz na mnie liczyć. Zamieszkasz u mnie. Urodzisz zdrowego synka, a później pomyślimy co dalej…
Spojrzałam na niego z wdzięcznością.
-Dziękuję-wychrypiałam , wtulając się w niego
Musiałam zacząć nowe życie. Bez Kamila i miłości do niego. On całkowicie mnie olał. Nie próbował nawet mnie wysłuchać. Wciąż trwa w tym, że jest mężem Ewy. Może tak będzie lepiej?! Ja po prostu…postanowiłam odpuścić. Już nigdy nie będzie tak jak dawniej.

***
Byłam gotowa i zdecydowana na wyjazd. Postanowiłam zagwarantować mojemu dziecku dogodne życie, a w Zakopanym nie potrafiła bym mu tego zagwarantować. Lepiej, żeby nie znał ojca, niż słyszał od niego, że nim nie jest.
Sebastian postanowił zrobić sobie przerwę od skoków i pomóc mi się zaaklimatyzować w nowym kraju.
Stałam przed budynkiem, niepewnie się w niego wpatrując.
-Iść z Tobą?-spytał, a ja pokiwałam przecząco głową
-Nie. Muszę sobie poradzić sama-wyznałam, ruszając przed siebie
Szłam dobrze znana sobie drogą. Niepewnie spoglądałam na przeszkloną szybę. Spał. Tym lepiej, nienawidziłam pożegnań, zwłaszcza tych ostatecznych. Weszłam po cichu do środka. 
Stałam przed nim, wpatrując się w niego ze łzami w oczach. Po woli zsunęłam z swojego palca pierścionek.
-Myślałam, że to wszystko będzie wyglądało inaczej-wyszeptałam , odkładając go na nocną szafkę-Do zobaczenia…nigdy-dodałam , całując go w policzek
Opuściłam salę, a po chwili również gmach instytucji. Uśmiechnęłam się blado w stronę Sebastiana, zajmując miejsce obok niego.
-Możemy jechać-wyszeptałam , a on ruszył

To jeszcze nie koniec , tak łatwo się nie poddawaj!
To jeszcze nie koniec życie toczy się nadal.
Każdy dramat nawet najmniejszy odbija się na nas,
ale to jeszcze nie koniec - weź się w garść i wstawaj.




Od autorki:
Eh…co mogę napisać? Kończę coś pięknego, aczkolwiek nie na długo. Już za kilka dni pojawi się tutaj rozdział pierwszy drugiej serii. Mam nadzieje, że jej sens kontynuować tą przygodę. Przepraszam jeśli kogoś zawiodłam, ale jeśli ja już na czymś postawię to nie potrafię zmienić zdania. W zakładce "Obiecują" możecie zobaczyć małego Oliego :D 
Czekam na wasza opinię. :)
Teraz wakacje, także z czasem nadrobię u was każdą zaległość :)
Pozdrawiam :*

7 komentarzy:

  1. Czyli jednak dawny sen Julki się ziścił..
    Nie spodziewałam się, że tak może być.
    Teraz pozostaje mi tylko czekać na nowy początek :)
    Pozdrawiam, weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaale jak tooooooooooooo?! Dlaczego ten sen się spełnił?!
    Tak bardzo szkoda mi Julki! :(
    Jak to dobrze, że będzie druga seria. Ten rozdział życia Julii nie może się tak skończyć! :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to było po prostu... piękne. Całe to opowiadanie. Przepraszam, że nie zawsze komentowałam, ale czytałam każdy rozdział.
    Szkoda mi Julki. Dobrze, że ma przy sobie Sebastiana, takiego cichego Anioła Stróża, który wiedział, kiedy się pojawić.
    Czekam na drugą serię z niecierpliwością ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie komentowałam regularnie za co przepraszam, ale to było po prostu coś pięknego.
    Szkoda, że potoczyło się tak a nie inaczej, ale mam nadzieję, że w drugiej serii Kamil jeszcze zawalczy i przypomni sobie Julkę jak i synka.
    A więc czekam z niecierpliwością na ten pierwszy rozdział ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę. Spodziewałam się takiego zwrotu akcji, ale nie wiedziałam, że odważysz się tak pokrzyżować ich plany. Ta część była piękna i mam nadzieję, że druga również taka będzie :3 Oby to tylko chwilowe były te zaniki pamięci Kamila i by sobie przypomniał, że kocha Julkę i synka, a nie Ewe. Bo znając Bilan za pewne to wykorzysta. Fajnie, że Sebastian ją wspiera i pomaga jej :) Pozdrawiam i weny :*
    Zapraszam do siebie za równo na Michała jak i na Maćka :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam się szczerze, że tego się nie spodziewałam...Myślałam, że wszystko między nimi się ułoży, a tymczasem wszystko się pochrzaniło...
    Po pierwsze to gratulacje dla Julki z powodu ciąży. Już dość się wycierpiała. Niech ta mała istotka będzie dla niej radością w każdym dniu. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego jak ona się czuła, gdy Kamil jej nie poznał, nie pamiętał, że ma z nią dziecko, że jest jego narzeczoną. To musiał być dla niej koszmar...Dla Kamila teraz istnieje Ewa i jest święcie przekonany o tym, że to ją kocha. Naprawdę, nie jestem w stanie tego ogarnąć. Dobrze, że Julka ma przy sobie Sebastiana ;)
    Czekam z niecierpliwością na drugą serię, kochana ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No to dałaś czadu.
    Jejku.
    Biedna Julka. Przecież ona go kocha!
    Ja się trzymam tylko kurczowo tej myśli, że będzie druga seria. I tam może coś się zmieni. Może Kamil odzyska pamięć lub coś w tym rodzaju. Sama nie wiem.
    buziak, kochana :*

    OdpowiedzUsuń