Leżeliśmy na piasku ,
wtuleni w swoje ciała. Woda łagodnie muskała , naszego gołe nogi. Wokół nas
panowała cisza, którą regularnie przerywał szum morskich fal. Wciąż nie
potrafiłam uwierzyć w to co przed momentem się wydarzyło. Wiedziałam jednak, że
moje szczęście nie potrwa długo. Kamil może i oficjalnie nie jest już z Ewą,
ale teoretycznie wciąż są małżeństwem. Kąciki moich ust z dużym impetem
zmieniły swoje położenie. Poczułam, że tak naprawdę Kamil nie jest w pełni mój.
Przez dłuższą chwilę nie
potrafiłam odnaleźć swojego miejsca. Każda z pozycji z upływającym czasem
stawała się coraz bardziej niewygodna.
-Ej…-usłyszałam nad sobą
roześmiany głos Kamila
Nie spojrzałam na niego.
Oparłam swoją głowę o jego ramię, całkowicie nie spoglądając na bruneta, który
usilnie próbował spojrzeć mi prosto w oczy.
-Przestań!-krzyknęłam
podnosząc się z miejsca
Byłam wściekła. Byłam zła.
Byłam rozgoryczona. Byłam smutna. Wszystkie uczucia się we mnie kumulowały,
czekając tylko na to aż ktoś w końcu pozwoli opuścić im moje ciało.
-Co się dzieje? Dlaczego
taka jesteś. Julka!-krzyknął, równo ze mną podnosząc się z piasku
-Zostaw mnie, dobrze?
Chociaż na chwilę, pozwól mi być samej!-odpowiedziałam nawet na moment nie
czekając na jego odpowiedź
Ruszyłam przed siebie,
sama nie wiedząc co tak naprawdę chce
osiągnąć po przez swoje zachowanie. Nie wiedziałam do czego to doprowadzi.
Szłam spokojnym krokiem
brzegiem morza, zaszklonym wzrokiem spoglądając na spokojny akwen. Wokół mnie
panowała całkowita cisza. Byłam tylko ja i moje myśli. To było całkowicie nie
trafione towarzystwo. Myśli to jeden z najgorszych kompanów do spędzania czasu.
Po chwili przystałam, łagodnie zajmując miejsce na piasku. Podciągnęłam nogi
pod sam podbródek, opierając go na swoich kolanach. Łzy bezwładnie spływały po
moich policzkach.
***
Jeszcze ładnych parę
godzin błąkałam się bez celu po plaży. Wiedziałam, że nie powinnam tak
wybuchać. Nie potrafiłam znaleźć na swoje zachowanie żadnego usprawiedliwienia.
Po prostu go nie było. Ale inaczej nie potrafiłam. Myśl, że on wciąż jest jej
mężem chodzi za mną ślad w ślad. Nie potrafię się jej pozbyć.
Na hotelowym korytarzy panował
mrok i przeszywająca go cisza. Każdy z gości na pewno został pogrążony w
głębokim śnie. Niepewnie nacisnęłam na klamkę jednych z drzwi. Po woli weszłam
do środka. Wokół mnie nie zmieniło się nic. Wszystko było takie jak przez
momentem. Skierowałam się przed siebie, a wtedy nagle wokół mnie nastała
całkowita jasność. Odruchowo zasłoniłam swoje oczy dłońmi, a z moich ust wydał
się cichy jęk.
-Martwiłem się…-dochodzi
do moich uszu posmutniały głos
-Musiałam sobie przemyśleć
wiele rzeczy-wyszeptałam, palcami bawiąc się pierścionkiem
Nie potrafiłam spojrzeć
Kamilowi prosto w oczy. Dlaczego? Przez moje dziecinne zachowanie. Szukanie
problemu tam gdzie go przynajmniej teoretycznie nie ma. Przez łzy, które
wszystko rozmazywały. Panowała miedzy nami cisza. Ja nawet nie drgnęłam. Bałam
się. Brawo Ignaczak! Ty to naprawdę wiesz jak coś spieprzyć!
-Przepraszam-wyszeptałam
po chwili, drżącymi dłońmi przeczesując rozpuszczone włosy-Nie powinnam tak
wybuchać-dodałam skruszona po raz pierwszy spoglądając brunetowi prosto w oczy
Czułam jak moje kolana
łagodnie uginają się pod ciężarem jego tęczówek. Skrzywiłam się lekko. Nie
dostrzegłam w nich złości, a wręcz przeciwnie zauważyłam zrozumienie, ale
najwięcej smutku. Poczułam mocne ukłucie w sercu.
-Rozumiem cię-wychrypiał,
podnosząc się z łóżka
Wyminął mnie bez jakiego
kolwiek gestu. Chciałam żeby mnie przytulił, pocałował. Powiedział, że wszystko
i tak się ułoży. Ale co ja głupia sobie wyobrażałam?! Zrobiłam mu ogromną
przykrość. Zadała cios, którego sama bym nie zniosła. W obecnej sytuacji
zauważyłam, że Kamil zasługuje na kogoś lepszego niż ja.
Chłopak przykucną przy
swojej walizce, uporczywie czegoś poszukując. Bez słowa ściągłam ze swoich nóg
sandały, które z hukiem opadły na parkiet. Kamil nawet nie drgnął. Sięgnęłam po
czysty ręcznik, piżamę i skierowałam się do łazienki. Ostatni raz spojrzałam na
bruneta ze smutkiem w oczach, w których po chwili zalśniły się łzy.
***
Strużki ciepłej wody
spływały po moim ciele. Mój oddech był dość płytki, a serce biło rytmicznym
krokiem. Oparłam swoje plecy o szklaną szybę kabiny, zamykając oczy. Czułam się
strasznie, w żaden sposób nie potrafiąc pozbyć się tego uczucia.
Po jakimś czasie stałam
przed drzwiami, niepewnie układając swoją dłoń na klamce. Nacisłam ją ,
łagodnie odpychając od siebie drzwi. W pokoju panował mrok, który łagodnie
przerywała mała lampka na nocnej szafce. Zamknęłam za sobą drzwi, chcąc być jak
najciszej. Na palcach skierowałam się w stronę łóżka, odsuwając łagodnie
skrawek swojej części kołdry. Z łóżka nagle coś spadło. Zaskoczona podniosłam z
podłogi papierową teczkę, zajmując miejsce na rogu. Zmrużyłam oczy, czytając
uważnie każde słowo po słowie. Papiery po chwili wypadły mi z rąk, a z
zaskoczenia zasłoniłam usta dłonią. Uśmiechnęłam się. Te papiery pokazywały mi
to, że Kamil już jest mój. Tylko mój. Dopiero teraz dostrzegłam to gdzie brunet
tak naprawdę ulatniał się w ciągu dnia. ROZPRAY ROZWODOWE. Tylko dlaczego nic mi o tym nie powiedział?
-Chciałem…-wyszeptał, a ja
aż podskoczyłam
-Nie śpisz?-spytałam
zaskoczona, odwracając się w jego stronę
Uśmiechnął się, opuszkami
palców gładząc zewnętrzną powierzchnie mojej dłoni. Po woli skierowałam się w
jego stronę, siadając na nim okrakiem.
-Dlaczego mi nie
powiedziałeś? Okłamywałeś mówiąc , że zaczynasz już przygotowania do nowego
sezonu!
-Wiem! Kochanie nie
chciałem Cię w to mieszać. Wtedy każde z nas przeżywało trudne chwile. Nie
chciałem dorzucać Ci kolejnych problemów-ucałował mnie w czubek głowy
-Kocham Cię-wyszeptałam,
składając krótki pocałunek na jego odsłoniętym ramieniu
-Ja ciebie też i nie kuś
tak , bo za chwilę mogę nie wytrzymać-zaśmiał się, przewracając mnie tak, że to
ja znajdowałam się pod nim
-Hahaha, a może ja właśnie
tego chcę?-spytałam , przygryzając dolną wargę, łapiąc go za skrawek szarego
podkoszulka , który idealnie ukazywał
jego mięśnie
Nasze usta w końcu
złączyły się w jedność. Nie byłam świadoma tego jak mocno się za nimi
stęskniłam.
***
Otuliłam swoje ciało
szczelnie białym prześcieradłem, podnosząc się z miejsca. Nastał nowy dzień.
Byłam szczęśliwa. W końcu w pełni. Bezszelestnie odsunęłam balkonowe drzwi, po
chwili zasłaniając je ponownie. Zajęłam miejsce na fotelu , ulokowanym w samym
rogu. Podciągnęłam swoje kolana pod szyję, otulając je szczelnie rękami.
Ułożyłam na nich głowę, przymykając oczy. Teraz czeka nas ślub. Chciałam, żeby ten
dzień był jak najszybciej. Chciałam powiedzieć to sakramentalne tak. Od dziecka marzyłam o tym dniu.
Wyobrażałam sobie jaki on powinien być. Każdy szczegół gdzieś znajdował się w
mojej pamięci. Sama nie zauważyłam kiedy
zmorzył mnie sen.
Od autorki:
Postanowiłam dodać
rozdział dzisiaj. Taki mały prezencik na dzień dziecka hehe ;)
Bez zbędnych słów…do
następnego :*
Świetny rozdział :) Dodałaś mi chęci by wreszcie przerwać lenistwo i niechęć i napisać nowy na Michała :3 Wpadnij na 3 :) Bardzo dobrze, że Kamil zamyka już rozdział zwany "Ewa". Julka teraz może mieć go tylko i w pełni dla siebie. Życzę im szczęścia :) Pozdrawiam i weny :*
OdpowiedzUsuńI tak boję się Ewy. Aaaaale niespodzianka.... Taka miła. Jezu ale fajna ta niespodzianka... I tutaj mówię o tym podłożeniu teczki, bo to było specjalnie prawda ?
OdpowiedzUsuńAhhh jak fajnie że oni mają tak fajnie! Buziaki :*
I przepraszam za mój bezsensowny komentarz :D
Hej! Trafiłam na tego bloga wczoraj i sprężyłam się z czytaniem. Strasznie się wciągnęłam :) Nie wiem czy to przez bohaterów czy ten niesamowity nastrój, który nadajesz temu opku. Ale ono jest cudowne! Pozdrowienia i weny :*
OdpowiedzUsuńps. Zapraszam do siebie na niemieckich skoczków http://mirisblogus.blogspot.com/
I na opowiadanie o Wellingerze :))
http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/