niedziela, 1 czerwca 2014

Obietnica dwudziesta pierwsza.

Leżeliśmy na piasku , wtuleni w swoje ciała. Woda łagodnie muskała , naszego gołe nogi. Wokół nas panowała cisza, którą regularnie przerywał szum morskich fal. Wciąż nie potrafiłam uwierzyć w to co przed momentem się wydarzyło. Wiedziałam jednak, że moje szczęście nie potrwa długo. Kamil może i oficjalnie nie jest już z Ewą, ale teoretycznie wciąż są małżeństwem. Kąciki moich ust z dużym impetem zmieniły swoje położenie. Poczułam, że tak naprawdę Kamil nie jest w pełni mój.
Przez dłuższą chwilę nie potrafiłam odnaleźć swojego miejsca. Każda z pozycji z upływającym czasem stawała się coraz bardziej niewygodna.
-Ej…-usłyszałam nad sobą roześmiany głos Kamila
Nie spojrzałam na niego. Oparłam swoją głowę o jego ramię, całkowicie nie spoglądając na bruneta, który usilnie próbował spojrzeć mi prosto w oczy.
-Przestań!-krzyknęłam podnosząc się z miejsca
Byłam wściekła. Byłam zła. Byłam rozgoryczona. Byłam smutna. Wszystkie uczucia się we mnie kumulowały, czekając tylko na to aż ktoś w końcu pozwoli opuścić im moje ciało.
-Co się dzieje? Dlaczego taka jesteś. Julka!-krzyknął, równo ze mną podnosząc się z piasku
-Zostaw mnie, dobrze? Chociaż na chwilę, pozwól mi być samej!-odpowiedziałam nawet na moment nie czekając na jego odpowiedź
Ruszyłam przed siebie, sama  nie wiedząc co tak naprawdę chce osiągnąć po przez swoje zachowanie. Nie wiedziałam do czego to doprowadzi.
Szłam spokojnym krokiem brzegiem morza, zaszklonym wzrokiem spoglądając na spokojny akwen. Wokół mnie panowała całkowita cisza. Byłam tylko ja i moje myśli. To było całkowicie nie trafione towarzystwo. Myśli to jeden z najgorszych kompanów do spędzania czasu. Po chwili przystałam, łagodnie zajmując miejsce na piasku. Podciągnęłam nogi pod sam podbródek, opierając go na swoich kolanach. Łzy bezwładnie spływały po moich policzkach.

***
Jeszcze ładnych parę godzin błąkałam się bez celu po plaży. Wiedziałam, że nie powinnam tak wybuchać. Nie potrafiłam znaleźć na swoje zachowanie żadnego usprawiedliwienia. Po prostu go nie było. Ale inaczej nie potrafiłam. Myśl, że on wciąż jest jej mężem chodzi za mną ślad w ślad. Nie potrafię się jej pozbyć.
Na hotelowym korytarzy panował mrok i przeszywająca go cisza. Każdy z gości na pewno został pogrążony w głębokim śnie. Niepewnie nacisnęłam na klamkę jednych z drzwi. Po woli weszłam do środka. Wokół mnie nie zmieniło się nic. Wszystko było takie jak przez momentem. Skierowałam się przed siebie, a wtedy nagle wokół mnie nastała całkowita jasność. Odruchowo zasłoniłam swoje oczy dłońmi, a z moich ust wydał się cichy jęk.
-Martwiłem się…-dochodzi do moich uszu posmutniały głos
-Musiałam sobie przemyśleć wiele rzeczy-wyszeptałam, palcami bawiąc się pierścionkiem
Nie potrafiłam spojrzeć Kamilowi prosto w oczy. Dlaczego? Przez moje dziecinne zachowanie. Szukanie problemu tam gdzie go przynajmniej teoretycznie nie ma. Przez łzy, które wszystko rozmazywały. Panowała miedzy nami cisza. Ja nawet nie drgnęłam. Bałam się. Brawo Ignaczak! Ty to naprawdę wiesz jak coś spieprzyć!
-Przepraszam-wyszeptałam po chwili, drżącymi dłońmi przeczesując rozpuszczone włosy-Nie powinnam tak wybuchać-dodałam skruszona po raz pierwszy spoglądając brunetowi prosto w oczy
Czułam jak moje kolana łagodnie uginają się pod ciężarem jego tęczówek. Skrzywiłam się lekko. Nie dostrzegłam w nich złości, a wręcz przeciwnie zauważyłam zrozumienie, ale najwięcej smutku. Poczułam mocne ukłucie w sercu.
-Rozumiem cię-wychrypiał, podnosząc się z łóżka
Wyminął mnie bez jakiego kolwiek gestu. Chciałam żeby mnie przytulił, pocałował. Powiedział, że wszystko i tak się ułoży. Ale co ja głupia sobie wyobrażałam?! Zrobiłam mu ogromną przykrość. Zadała cios, którego sama bym nie zniosła. W obecnej sytuacji zauważyłam, że Kamil zasługuje na kogoś lepszego niż ja.
Chłopak przykucną przy swojej walizce, uporczywie czegoś poszukując. Bez słowa ściągłam ze swoich nóg sandały, które z hukiem opadły na parkiet. Kamil nawet nie drgnął. Sięgnęłam po czysty ręcznik, piżamę i skierowałam się do łazienki. Ostatni raz spojrzałam na bruneta ze smutkiem w oczach, w których po chwili zalśniły się łzy.

***
Strużki ciepłej wody spływały po moim ciele. Mój oddech był dość płytki, a serce biło rytmicznym krokiem. Oparłam swoje plecy o szklaną szybę kabiny, zamykając oczy. Czułam się strasznie, w żaden sposób nie potrafiąc pozbyć się tego uczucia.
Po jakimś czasie stałam przed drzwiami, niepewnie układając swoją dłoń na klamce. Nacisłam ją , łagodnie odpychając od siebie drzwi. W pokoju panował mrok, który łagodnie przerywała mała lampka na nocnej szafce. Zamknęłam za sobą drzwi, chcąc być jak najciszej. Na palcach skierowałam się w stronę łóżka, odsuwając łagodnie skrawek swojej części kołdry. Z łóżka nagle coś spadło. Zaskoczona podniosłam z podłogi papierową teczkę, zajmując miejsce na rogu. Zmrużyłam oczy, czytając uważnie każde słowo po słowie. Papiery po chwili wypadły mi z rąk, a z zaskoczenia zasłoniłam usta dłonią. Uśmiechnęłam się. Te papiery pokazywały mi to, że Kamil już jest mój. Tylko mój. Dopiero teraz dostrzegłam to gdzie brunet tak naprawdę ulatniał się w ciągu dnia. ROZPRAY ROZWODOWE.  Tylko dlaczego nic mi o tym nie powiedział?
-Chciałem…-wyszeptał, a ja aż podskoczyłam
-Nie śpisz?-spytałam zaskoczona, odwracając się w jego stronę
Uśmiechnął się, opuszkami palców gładząc zewnętrzną powierzchnie mojej dłoni. Po woli skierowałam się w jego stronę, siadając na nim okrakiem.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Okłamywałeś mówiąc , że zaczynasz już przygotowania do nowego sezonu!
-Wiem! Kochanie nie chciałem Cię w to mieszać. Wtedy każde z nas przeżywało trudne chwile. Nie chciałem dorzucać Ci kolejnych problemów-ucałował mnie w czubek głowy
-Kocham Cię-wyszeptałam, składając krótki pocałunek na jego odsłoniętym ramieniu
-Ja ciebie też i nie kuś tak , bo za chwilę mogę nie wytrzymać-zaśmiał się, przewracając mnie tak, że to ja znajdowałam się pod nim
-Hahaha, a może ja właśnie tego chcę?-spytałam , przygryzając dolną wargę, łapiąc go za skrawek szarego podkoszulka , który  idealnie ukazywał jego mięśnie
Nasze usta w końcu złączyły się w jedność. Nie byłam świadoma tego jak mocno się za nimi stęskniłam.

***
Otuliłam swoje ciało szczelnie białym prześcieradłem, podnosząc się z miejsca. Nastał nowy dzień. Byłam szczęśliwa. W końcu w pełni. Bezszelestnie odsunęłam balkonowe drzwi, po chwili zasłaniając je ponownie. Zajęłam miejsce na fotelu , ulokowanym w samym rogu. Podciągnęłam swoje kolana pod szyję, otulając je szczelnie rękami. Ułożyłam na nich głowę, przymykając oczy. Teraz czeka nas ślub. Chciałam, żeby ten dzień był jak najszybciej. Chciałam powiedzieć to sakramentalne tak. Od dziecka marzyłam o tym dniu. Wyobrażałam sobie jaki on powinien być. Każdy szczegół gdzieś znajdował się w mojej pamięci.  Sama nie zauważyłam kiedy zmorzył mnie sen.
  
Od autorki:
Postanowiłam dodać rozdział dzisiaj. Taki mały prezencik na dzień dziecka hehe ;)
Bez zbędnych słów…do następnego :*

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) Dodałaś mi chęci by wreszcie przerwać lenistwo i niechęć i napisać nowy na Michała :3 Wpadnij na 3 :) Bardzo dobrze, że Kamil zamyka już rozdział zwany "Ewa". Julka teraz może mieć go tylko i w pełni dla siebie. Życzę im szczęścia :) Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak boję się Ewy. Aaaaale niespodzianka.... Taka miła. Jezu ale fajna ta niespodzianka... I tutaj mówię o tym podłożeniu teczki, bo to było specjalnie prawda ?
    Ahhh jak fajnie że oni mają tak fajnie! Buziaki :*

    I przepraszam za mój bezsensowny komentarz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Trafiłam na tego bloga wczoraj i sprężyłam się z czytaniem. Strasznie się wciągnęłam :) Nie wiem czy to przez bohaterów czy ten niesamowity nastrój, który nadajesz temu opku. Ale ono jest cudowne! Pozdrowienia i weny :*
    ps. Zapraszam do siebie na niemieckich skoczków http://mirisblogus.blogspot.com/
    I na opowiadanie o Wellingerze :))
    http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń