Nie potrafiłam powstrzymać swoich łez,
które bezwładnie spływały po moich policzkach. Czułam ogromną złość, że już
wcześniej nie podjęłaś tego kroku. Że już wcześniej nie zabrałam go do
szpitala. Czułam, że z nim nie dzieje się za dobrze, a jednak zwlekałam z tym
krokiem.
Nie potrafię usiedzieć na swoim miejscu. Z
wyczekiwaniem oczekiwałam na jaką kolwiek wiadomość. Miałam złe przeczucia. Złe
myśli, które mimowolnie krążyły w moich myślach. Nie miałam nawet chwili na
rozmowę z Kamilem. Ja jakiekolwiek wyjaśnienia z jego strony. Nie wiem po co
wrócił.
Spojrzałam na niego i zauważyłam, że jest
bardzo przejęty tym wszystkim. Kręciłam głową, zagryzając dolną wargę. Uniosłam
się ze swojego miejsca, zaszklonym wzrokiem mierząc wszystko to co działo się
za szklaną szybą. Bezwładnie błądziłam dłonią po malującej się na niej sylwetce
swojego synka. Był taki malutki.
Po chwili dostrzegłam lekarza, którego
wyraz twarzy był dla mnie całkowicie nie zrozumiały. Jak oparzona skierowałam
się w jego stronę.
-Proszę powiedzieć mi co z moim dzieckiem?
Wyzdrowieje?-w moich myślach kotłowało się tyle pytań, ale jednak chciałam się
jak najszybciej znaleźć przy Olim
-Stan jest stabilny, ale jednak chłopczyk
jest bardzo odwodniony, ale jego życiu nie zagraża już żadne poważniejsze zagrożenie.
Mogą państwo do niego wejść-skwitował z uśmiechem, mijając ciebie
Weszłam do jego Sali, po cichutku zajmując
miejsce obok niego. Przez dłuższą chwilę, w ciszy, wpatrywałam się w jego
bezwładnie ciało, które spoczywało na szpitalnym łóżku. Nie potrafiłam
powstrzymać łez. Nie potrafiłam powstrzymać myśli, które powtarzały mi, że
mogłam go stracić. Że mogłam już na zawsze go stracić. Poczułam czyjąś
obecność. Nie musiałam zgadywać, czułam, że to był Kamil. Spojrzałam na niego
przez ramię, podnosząc się z miejsca.
-Możemy porozmawiać?-spytałam, spoglądając
na niego nieobecnym wzrokiem
Skinął głową, na co wspólnie opuściliśmy
szpitalną salę. Wzrokiem wciąż wpatrywałam się w śpiącą twarzyczkę swojego
synka. Jednak po chwili powróciłam do rzeczywistości. Między mną, a Kamilem
panowała cisza. Starałam się ułożyć idealny zestaw pytań, na które chciałam
uzyskać odpowiedź.
-Po co tutaj przyjechałeś? Po co znów
pojawiłeś się w moim życiu? Myślałam, że po tym wszystkim dasz mi
spokój-wyszeptałam, a do moich oczu zaczynało napływać coraz więcej łez
Kręci głową, a ty zagryzasz swoje wargi.
-Odzyskałem pamięć. Wiem, że zadałem Ci
ogromny ból, ale zrozum…,że ja wtedy nie pamiętałem co się ze mną działo. Żyłem
w przeświadczeniu, że moje małżeństwo wciąż istnieje. Wiesz, że gdybym był
świadomy…nigdy bym nie powiedział tego, co zraniło by Ciebie-powiedział, a ja
kręcę głową, wymijając go.
-Ja już nie jestem dawna
Julią-powiedziałam, spoglądając na niego- I już nigdy nią nie będę-dodałam,
kierując się przed siebie
Biegłam ile sił przed siebie, nie zważając
na jego nawoływanie. Przystanęłam na skrzyżowaniu korytarza, nerwowo
rozglądając się wokół siebie. Potrzebowałam chwili samotności. Po krótkim
czasie dotarłam na zewnątrz. Z dużym impetem odrzuciłam od siebie drzwi. Bezwładnym
krokiem oddaliłam się na kilka milimetrów, łagodnie osuwając się po ścianie
budynku. W mojej głowie wciąż toczyła się zawzięta walka. W moim ciele toczyła
się istna wojna. Bitwa pomiędzy sercem, a rozsądkiem. Każde z nich poruszało
inne kwestie. Przeczesałam swoją lodowatą dłonią włosy, zaciskając kila z nich
w swojej dłoni. Przymykałam swoje powieki, spod których spływały łzy. Tak
bardzo chciałam o Nim zapomnieć. O miłości, która wciąż tliła się w moim sercu.
-Julka..-słyszę nad sobą jego łagodny głos
Już po chwili poczułam na swoich ramionach
jego dłonie. Tak bardzo pragnęłam się w niego wtulić i powiedzieć, że wszystko
się ułoży. Ale nie potrafiłam. Byłam zbyt dumna. Po tym wszystkim co mi zrobił.
Po tych wszystkich słowach, które do dzisiejszego dnia brutalnie zadają mi ból.
Do wypłakanych łez i nieprzespanych nocy. Tego nie da się po prostu zapomnieć.
Wyrwałam się z jego objęć, spoglądając z
nienawiścią w jego oczach.
-Odejdź. Wyjedź. Zostaw mnie i mojego
synka w spokoju. Nie potrzebujemy Ciebie-ostatnie słowa najtrudniej przyszło mi
z siebie wydusić
Podnosiłam się pospiesznie ze swojego
miejsca, równie szybko , wracając do ciepłego wnętrza. Opuszkami palców starłam
spływające łzy. W swoim sercu czułam poczucie winy. Ukłucie, które było
spowodowane moim zachowaniem. Kochałam Kamila i to się nie zmieniło, ale jednak
moje życie wygląda inaczej. Mam męża. Sebastian, to właśnie on był przy mnie w najtrudniejszych , a
za razem najpiękniejszych momentach mojego życia. Wspierał mnie , a ja nie
potrafię go zranić. On na to po prostu nie zasłużył. Po cichutku przekroczyłam
próg sali, równie bezszelestnie zajmując swoje poprzednie miejsce. Gładziłam
jego dłoń, czując jak po moich policzkach spływają kolejne łzy.
-Mam nadzieje, że nigdy nie będziesz miał
mi tego za złe..-wyszeptałam, całując go w czubek głowy
*Kamil*
Tępym wzrokiem wpatrywałem się przed
siebie. W moich myślach wciąż odbijały się jej słowa. Odejdź. Wyjedź. Zostaw mnie. Czułem ból, ale wiedziałem, że to
uczucie nie mogło mierzyć się z tym, co przeżyła przez mnie Julka. Poczułem jak
po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Chciałem ich odzyskać. Chciałem
odbudować wszystko to, co zniszczyłem przed lat. Odzyskać jej miłość i
wybaczenie. Wiedziałem, że nie należałoby to wszystko do najłatwiejszych zadań,
ale miałem nadzieje. Podniosłem się ze swojego miejsca, podążając w kierunku
taksówki. Musiałem wrócić do hotelu. Przemyśleć na spokojnie wszystkie
wydarzenia. Jednak byłem pewien jednego, nie mogłem odpuścić. Chciałem wrócić
do swojego dawnego życia. Do mojej ukochanej. Zająłem miejsce na tylnym
siedzeniu, rzucając w kierunku kierowcy, adres swojego , tymczasowego miejsca
zamieszkania. Pustym wzrokiem błądziłem po topiącym się we śnie miasteczku.
Zagryzałem wargę , starając się powstrzymać łzy. Musiałem być silny. Musiałem
zawalczyć o jej wybaczenie.
Od autorki:
Coś się tutaj pojawiło. Coś co pisałam naprawdę szybko i bez komplikacji. Może to dobry znak? :)